niedziela, 22 listopada 2015

Ukryta Miłość - 23




Alexander i Philip stali na podziemnym parkingu przed samochodem, a na masce przyklejona była duża czerwona kokarda. Co znaczyło, że jest to prezent dla młodszego, który Alex kupił na licytacji. Wygranie aukcji można było porównać do cudu, bo samochód nie należał do zwykłych. Była to jedyna kopia auta z filmu „Transformers”.

- To dla mnie?- zapytał oszołomiony na jego widok. Podszedł do samochodu, i delikatnie przejechał puszkami palców po masce, jakby bojąc się, że go porysuje. Ile razy to marzył, by mieć ten samochód? Chyba zawsze, gdy oglądał ten film. Wiedział jednak, że to marzenie się nie spełni, bo samochód kosztował majątek.

- Oczywiście – odparł zadowolony, że trafił w gust chłopaka.

- Alex…- Philip przeniósł wzrok z samochodu marzeń na mężczyznę – poznałeś mnie jak nikt inny, i kupujesz mi taki drogi prezent?- powiedział z wyrzutem, patrząc na niego ze smutkiem w oczach.

- Mam coś na swoją obronę !- zażartował, podchodząc do nastolatka. Po drodze wyciągnął kopertę i podał mu ją – No otwórz – zachęcił.

- Niech ci będzie – poddał się, wyciągając z niej złożoną kartkę. Rozłożył ją czytając tekst. Z każdym zdaniem oczy otwierały mu się coraz bardziej – Naprawdę?- dopytał, nie wierząc w to, co przeczytał.

- Owszem – przytaknął, stając za licealistą. Objął go w pasie, kładąc brodę na barku – Jak widzisz…- Alex wskazał tekst palcem – wszystkie pieniądze będą przekazane dla dzieci przebywających w hospicjum – ucałował nastolatka w szyję – Więc bez żadnych wyrzutów sumienia możesz przyjąć prezent – wywnioskował, sięgając do kieszeni po kluczyki – I, dlatego, że znam cię, kochanie doskonale -  wystawił dłoń przed nastolatka – Kupiłem go na aukcji charytatywnej – ukryłem tylko jego cenę – dodał w myślach.

Nastolatek ze szczęścia wskoczył Alexowi na ręce, wytrącając kluczyki z jego dłoni. Objął go jak miś koala, wpijając się swoimi wargami w wargi starszego. Splótł ich języki w urzekający taniec, uśmiechając się przez cały czas. Jak on kocha tego mężczyznę! Alex zrobił krok do przodu, opierając nastolatka plecami o bok samochodu, obejmując go za pośladki. Ich pocałunek mógł trwać wieczność, ale musiał się odsunąć, bo płuca domagały się powietrza. Przyłożył swoje czoło do czoła nastolatka, sapiąc niczym stara lokomotywa. Phil również oddychał mocnej, ale nie tak głośno jak on. Miał tak radosne spojrzenie, że Alex widział w jego oczach skaczące iskierki, od których nie mógł oderwać spojrzenia.

- Co powiesz na małą przejażdżkę?- zaproponował, gdy mógł normalnie oddychać.

- Ale ja prowadzę!- krzyknął entuzjastycznie. Szybko wyswobodził się z objęć Alexa, by podnieść kluczyki przed starszym.

- Umiesz prowadzić?- Alex poprawił płaszcz ukrywając pod nim swoją erekcję.

- Oczywiście, że umiem!- zerwał kokardę, odblokowując samochód. Wrzucił ją na tylnie siedzenie, po czym zajął miejsce kierowcy.

- A masz prawo jazdy?- zapytał, niepewnie siadając, jako pasażer.

- Za kogo mnie masz?- zapytał wesoło Epokę kamienia łupanego dawno mamy za sobą sięgnął do kieszeni po portfel, wyciągając z niego dokument Proszę pokazał mu z daleka. Wstydził się zdjęcia z prawa jazdy. Zdawał egzamin w wieku szesnastu lat, i miał wtedy problemy z trądzikiem, oraz mokre włosy, przez, co wyglądały jakby były tłuste.

- To naprawdę ty?- chłopak skinął głową, czerwieniąc się, gdy Alex wybuch głośnym śmiechem. Miał, chociaż na tyle kultury, że zakrył usta dłonią.  Phil poczuł ciepło w żołądku, słysząc śmiech Alexa. Był szczery i naturalny jak u dzieci. Sięgnął do dłoni starszego, by odkryć jego usta. Powinien czuć się urażony tym, że jest wyśmiewany, a chciał słyszeć ten śmiech codziennie nawet, jeśli będzie jego powodem.

- Przepraszam – rzekł Alex, kiedy uspokoił się Nie powinienem

- W porządku przerwał mu Phil Wyglądałem jak pizduś parsknął pod nosem, chowając prawko – W zadość uczynieniu za ten haniebny czyn ja wybieram miejsce gdzie jedziemy – włożył kluczyki do stacyjki, przekręcając je. Przymknął, aż oczy na ryk silnika. Dokładnie taki sam jak w filmie!

- Oh, no dobra!- krzyknął pokonany, zapinając pas.

Zajechali pod bar szybkiej obsługi z wielkim szyldem McDonald. Philip aż poczuł skurcz żołądka z głodu. Za to Alex nie wyglądał na przekonanego do spożywania posiłku w takim miejscu. Wszystko smażone na przypalonym i głębokim oleju! Zwłaszcza frytki.

- Idziesz?- zapytał Philip, widząc jego zniesmaczoną twarz.

- A mam inne wyjście?- zapytał, odpinając pas.

- Zawsze jest jakieś drugie wyjście, Alex – odpowiedział wysiadając z auta – Jak nie chcesz iść to poczekaj chwile, dobra?- rzucił mężczyźnie kluczyki, ukrywając swój zawód. Alexander doskonale wiedział, że wręcz ubóstwia kaloryczne żarcie. A najbardziej z tego baru.

- Stawiasz mi kawę – zamknął auto, idąc za obrażonym licealistą.

- Co innego mogę ci postawić, Alex!- rzucił zaczepnie. Słysząc to Alex potknął się o wystający próg w wejściu.

Philip śmiejąc się pod nosem z Alexa, stanął w kolejce do kasy by złożyć zamówienie. Nie patrzał już, co mają do zaoferowania swoim klientom, bo znał menu na pamięć. Za nim zaczął spotykać się z mężczyzną bywał tu, co drugi dzień.

- Dzień dobry…- przywitał go znajomy głos – O, siemka Mac!- przywitała się Niki, gdy podniosła wzrok z nad kasy na Philipa –Dawno cię u nas nie było – dodała, uśmiechając się przyjaźnie.

- Siema – odpowiedział równie wesoło, podchodząc bliżej do lady – A wiesz… trochę tu… Trochę tam…- wyjaśnił pokrętnie – Ale tu nic się nie zmieniło przez ten czas – oparł dłonie na blacie, pochylając się do przodu by zobaczyć kto rządzi w kuchni. Kiwnął kilku osobą na powitanie, po chwili stając prosto – Nie. Ekipa też się nie zmieniła.

- A no nie – powiedział udając smutek – No dobra to, co podać?- zapytała, widząc, że zrobiła się kolejka.

- Zestaw powiększony Big Mac’a…- zaczął składać zamówienie – do picia Sprite. Dorzuć jeszcze dwa hamburgery i dwie duże porcje frytek – dziś żaden kasjer nie wybałusza oczy, gdy składa zamówienie. Co innego było za pierwszym razem – A ty coś chcesz, Alex?- zwrócił się do mężczyzny, który przyglądał się im milcząc.

- Czarną kawę, bez cukru – odparł zimnym głosem.

- A, i dwa cicha – dodał do zamówienia nim ta go skasowała – Malinowe i jabłkowe.
- Trzydzieści pięć dolarów -  podała kwotę do zapłacenia. Nastolatek wyciągnął portfel, a z niego pięćdziesiątkę. Nie czekając na resztę schował go do kieszeni. Dziewczyna również mu jej nie dała tylko wrzuciła do słoiczka, do którego zbierali pieniądze dla biednych rodzin.
Philip oparł się plecami o klatkę piersiową Alexa, czekając na jedzenie. Przyglądał się dziewczynie jak ta szybko i sprawnie układa wszystko na taczce. Podniósł głowę, patrząc na Alexa z dołu.

- Nie jesteś głodny?- Philip zrobił usta w podkówkę.

- Skubnę coś od ciebie – odpowiedział ciepło, kładąc dłonie na jego ramionach – Twoje zamówienie.

- Nareszcie!- powiedział z ulgą,.

- Smacznego – powiedziała Niki nim zaczęła obsługiwać  następnego klienta.

- Dzięki - zabrał tacę, i rozejrzał się po lokalu szukając wolnego stolika – Tam – wskazał głową Alexowi, idąc w tamtą stronę. Philip powoli sunąc tacą po stole zajął miejsce naprzeciwko Alexa. Dopiero jak ten usiadł sam rozwalił się na krześle. Był tak głodny, że nie ściągnął nawet kurtki. Postawił kawę przed mężczyzną, i wyciągnął kanapkę z podwójną wołowiną.. Wgryzł się w bułkę, z której wyciekł sos, brudząc mu brodę.

- Fo?- odezwał się z pełną buzią, widząc zniesmaczoną minę Alexa – Kawa ci nie smakuje?- dopytał, gdy przełknął wszystko.

- Piłem lepsze – odpowiedział, pochylając się w stronę Philipa. Wyciągnął dłoń, i kciukiem starł sos, po czym oblizał palec.

Licealista zarumienił się jak dojrzałe soczyste jabłuszko, rozglądając się czy nikt tego nie widział. Gest starszego skojarzył mu się, z czym bardzo, bardzo sprośnym!


Od kilku dni jedna myśl nie dawała mu spokoju. Kochając się z Alexem, ten tylko pieścił jego ciało. Nie żeby mu się nie podobało. Bo uwielbiał się z nim kochać, Tak bardzo, że był w stanie znieść jakikolwiek ból na drugi dzień. A nawet tygodniowy, gdy Alex zapomniał się i posuwał go tak ostro, że po stosunku nieraz leciała mu krew. Jednak nic mu o tym nie powiedział. Nie chciał z siebie robić mięczaka. Niewiele wiedział o uprawianiu seksu z kobietą a co dopiero z mężczyzną! Dlatego też postanowił się poduczyć. I tu pojawił się problem, bo nie wiedział jak włączyć komputer. Ten, który kupił mu ojciec. Nie było żadnej skrzynki, ani żadnej instrukcji obsługi, a wstydził się iść dowiedzieć gdzie ją dał. Na biurku stał tylko monitor, lampka i jego książki i zeszyty. Obejrzał go z każdej strony, i to nic nie dało. Był jednak większym głupkiem niż myślał! Nie mając wyboru poszedł do siostry po laptopa. Go umiał włączyć. Zbiegł po schodach, zatrzymując się w połowie drogi. Wychylił się za balustradę, chcąc zobaczyć czy jego siostra siedzi w salonie. Nie było nikogo. Wspiął się z powrotem na piętro i poszedł do jej pokoju. Zapukał w drewno i nie czekając na pozwolenie otworzył drzwi. Od razu zebrało mu się na wymioty widząc taką ilość różu w jednym pomieszczeniu. Ich pokoje nie różniły się wielkością. Sypialnia Elizabeth wydawała się mniejsza przez garderobę, na którą musiała wygospodarować część sypialni. Na środku pod ścianą stało duże trzyosobowe łóżko z różową puszystą narzutą. Na niej leżało kilka białych poduszek z różowymi wzorkami. Po obu stronach stały szafki nocne w jasnym odcieniu różu. Ich blat zdobiły świeże białe lilie, i zdjęcie rodzinne. Bez niego, oczywiście. Pod oknem stało biurko, na którym leżał laptop, pojemnik na długopisy i kilka książek oraz skoroszytów. Obok stał regał. Z większą ilością książek. W rogu stała toaletka z lustrem, które było ozdobione różowym boa, a lustro obklejone licznymi fotkami, na których była nie tylko Elizabeth, ale i jej przyjaciele.  Natomiast ze ścian zniknęły plakaty aktorów, piosenkarzy, których uwielbiała mając szesnaście lat. Całą podłogę zdobiła, o zgrozo, różowa wykładzina. I tak jak w jego pokoju tu też były drzwi prowadzące do łazienki, z której wyszła jego siostra.

- Czego chcesz?- zapytała zimno, siadając przed toaletką. Na jej blacie leżało mnóstwo kosmetyków.

- Pożyczyć laptopa wchodząc do pokoju czuł się jakby przeniósł się z rzeczywistości do bajki o księżniczkach, które uwielbiała Elizabeth będąc dziewczynką. A on niestety był zwykłym wieśniakiem w tej bajce.

- Wiesz jak go włączyć?- zakpiła z brata, sięgając po szczotkę. Uśmiechnęła się, widząc w lusterku jego zniesmaczoną minę.

To nie jego wina, że technika poszła do przodu!

- Wyobra
ź sobie, że wiem odpowiedział spokojnie. Nie da się jej sprowokować, by ta później pobiegła do tatusia z płaczem To, że nie mam laptopa czy kompu… Eee – podrapał się po karku zawstydzony swoją wpadką. Ta jednak nic nie zauważyła -  nie znaczy, że nie umiem się nim posługiwać.

- Skoro tak mówisz – Elizabeth nie wyglądała na przekonaną, przeczesując swoje długie blond włosy.

- Nie jestem zacofany – oburzył się lekko sugestią siostry To mogę czy nie?

- Tylko postaraj się go nie popsuć wstała z krzesełka i podeszła do biurka. Dziś miała na sobie białą obcisłą sukienkę z dużym dekoltem, która podkreślała jej piersi oraz opaleniznę.

Philip stał pacząc na siostrę, zastanawiając się, czemu Alex chce się z nim spotykać, całować i kochać, skoro jego siostra jest piękną młodą kobietą. Umi podkreślić swoje atuty, uśmiechnąć się w taki sposób, że mogłaby mieć każdego mężczyznę. Więc czego chce od niego Alex?

- Masz – podała mu laptopa.

- Dziękuje opowiedział, biorąc go od niej.

W pokoju usiadł przy biurku i go włączył. Postanowił skorzystać z pomocy „ wujka googl’a”. Wpisał w wyszukiwarce „ gejowski sex”. Wyskoczyło mu milion propozycji. Wszedł w pierwszą lepszą stronę, i okazało się , że to strona pornograficzna z udziałem mężczyzn. Kliknął na film. I zakrył usta dłonią. Otóż mężczyzna na filmie brał w usta penisa drugiego. Ten był tak obdarzony, że Philip szeroko otworzył oczy. Jednak ten, co obciągał „partnerowi” nie miał problemu z jego dużym i grubym penisem. Pochłaniał go jak banana, mrucząc pod nosem niczym zadowolony kot.
On ma niby wziąć do buzi, Alexa kutasa? Nie miał go tak sporych rozmiarów jak facet z filmu, ale do małych też nie należał. Wrócił do wyszukiwarki i przejrzał jeszcze wiele innych stron. Na szczęście istniały tak zwane forum, na których doradzali zwyczajni geje, a nawet kobiety jak zrobić dobrze tak zwanego „loda”. Po przeczytaniu tych porad troszkę się uspokoił, bo teraz wiedział, że nie musi brać go w całości. A przynajmniej za pierwszym, i następnym razem.
Po obejrzeniu jeszcze kilku filmów nabrał ochoty na to by sprawić przyjemność Alexowi ustami. Jednak nie wiedział jak się za to zabrać. To Alexander zawsze wychodził z inicjatywą. I sprawiał, że było mu tak przyjemnie, że pragnął mieć go w sobie. Głęboko i mocno.



- Philipie – nastolatek zamrugał kilka razy oczami, wracając do rzeczywistości – Co się stało?- zapytał zatroskanym głosem.

- Emm…- licealista napchał do buzi kilka frytek – Nic – uśmiechnął się przepraszająco do starszego.

- I bez powodu bywasz taki zamyślony?- Alex zaczął naprawdę się martwić. W myślach wyobrażał sobie najczarniejsze scenariusze. Od znęcania się pana Macedona nad synem po ich rozstanie.

- Nawet mnie się zdarza – chciał rozbawić Alexa, ale ten tylko zmarszczył brwi, wodząc czujnym wzrokiem po twarzy nastolatka – Wszystko w porządki, naprawdę – zapewnił, sięgając po malinowe ciastko. Wgryzł się w nie, aż mrucząc z przyjemności. Jak on je uwielbiał. Mógł je jeść codziennie.

- Skoro tak twierdzisz – Alex upił jeszcze łyka kawy, i wziął z tacy nastolatka chusteczkę. Wytarł usta i położył ją obok śmieci, jakie zostały po jedzeniu.


OooO


Dzień wyjazdu nadszedł za szybko jak dla Philip’a. Nie chciał sam spędzać kolejnych świąt. Wczoraj podarował ukochanemu prezent. Alex nie podziewał się tak drogiego podarunku. Liczył na coś bardziej skromniejszego, ale to… Przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Philip wręczając mu zegarek czuł się lekko zagubiony. Alex patrzył to na zegarek to na nastolatka nie wiedząc, co powiedzieć. Aż w końcu w podzięce pocałował go mocno. Bardzo mocno!

- Podoba ci się?- zapytał w usta starszego, obejmując go ramionami na szyi.

- Jest wspaniały – odparł szczerze. I mówił prawdę, bo chciał sam sobie go kupić. Tylko, że było kilka sztuk zegarków od Hugo Boss’a, bo nie wiedzieli czy zegarki się sprzedadzą. I sprzedały się niczym świeże bułeczki. Dlatego bardzo ucieszył się z tego prezentu. Więc nie tylko Alex znał Philipa. Ale Philip również jego. A jeszcze bardziej go docenił, bo zegarek do najtańszych nie należał – Uwielbiam cię.


Późnym wieczorem wrócił do domu, w którym panował lekki chaos, bo Elizabeth nie wiedziała, co ma spakować. Warczała tylko na lokaja i sprzątaczkę, a tata pocieszał ją, gdy ta wpadała w histerie. Philip pokręcił głową, wchodząc po schodach na piętro. Wszedł do swojego pokoju. Na łóżku leżały jego prezenty. Nie chciał ich. Wolałby, aby rodzice i siostra zostali w domu, i spędzili je w swoim gronie. Byli w willi cały rok, więc dlaczego tego jedynego wyjątkowego dnia muszą gdzieś wyjeżdżać? Rzucił prezenty na podłogę i położył się na łóżku wcześniej wyciągając zdjęcie z portfela. Uśmiechnął się sam do siebie, widząc Alexa tak szczęśliwego jak on był w jego obecności. Tyle razy chciał mu powiedzieć jak bardzo go kocha, ale… Słowa utykały mu w gardle ze strachu, że Alex go odrzuci jak tylko wypowie dwa nadzwyczajne słowa. Schował szybko zdjęcie pod poduszkę, gdy usłyszał pukanie do drzwi.

- Proszę!- krzyknął, szybko poprawiając prezenty, by wyglądało, że je położył koło wyrka, a nie zrzucił je z niego.

Do sypialni wszedł jego ojciec ze swoim surowym wyglądem na twarzy. Równo zaczesane włosy do tyłu, czarny garnitur i dumny krok sprawiał, że można było go czasem porównać do członka sycylijskiej mafii. A sam Vito Corleone mógł pozazdrościć tej złowrogiej aury, która go otaczała.

- Witaj, synu – przywitał się, wchodząc do pokoju ledwo w dwóch krokach, jakby bał się, że nastolatek go czymś zarazi.

- Taa… Cześć – odpowiedział, patrząc na ojca z obawą.

- Przyszedłem tylko poinformować cię, że wracamy dwa dni po sylwestrze – powiedział ozięble.

- Spoko – odparł luźno tak samo wzruszając ramionami – Bawcie się dobrze.

Pan Macedon przyglądał się uważnie Philipowi, walcząc sam ze sobą, widząc jego zgarbioną i zrezygnowaną sylwetkę. Wyglądał jakby miał iść na ścięcie, a nie sam zostać na święta. Jednak bez słowa się odwrócił i wyszedł z pokoju syna zamykając bardzo cicho drzwi. Philip zacisnął powieki, powstrzymując łzy.



Obudził go dzwonek telefonu, który za pierwszym i drugim razem zignorował. Dopiero, gdy telefon zadzwonił po raz trzeci sięgnął po niego, patrząc na wyświetlacz, kto dzwoni. Rzucił też okiem na godzinę. Ósma trzydzieści. Czyli za niedługo mają odprawę na samolot.

- No, hallo?- powiedział zachrypniętym od snu głosem, kładąc się na plecach.

- Okłamałeś mnie!- usłyszał oskarżenie zamiast miłego powitania. Alex aż kipiał ze złości. Philip nawet nie zdawał sobie sprawy ile czasu zajęło mu zmanipulowanie przyszłego teścia by ten zgodził się na zabranie całej rodziny!

- Niby, kiedy?

Miedzy nimi nastała cisza, i tylko głęboki oddech Alexa, upewniał Philipa, że ten nie rozłączył się. W sumie mógł się spodziewać telefonu od mężczyzny. Tym razem dla odmiany zamiast być szczęśliwym był wkurwiony, i to tak bardzo, że wolał chwile pomilczeć niż powiedzieć o wiele słów za dużo.

- Cieszyłem się jak głupi smarkacz, że spędzimy te święta razem! – podjął dopiero po długiej chwili – A ty nawet słowem nie pisnąłeś o tym, że nie masz zamiaru nigdzie jechać!

- Widzisz, Alex – Philip próbował zapanować nad głosem – Chcieć a móc…

- Przestań mi tu filozofować!- przerwał mu ironicznie – Obaj wiemy, że do mądrych ludzi nie należysz!- warknął zły na nastolatka.

- Nawet nie wiesz jak cieszy mnie fakt, że masz mnie za totalnego głupka!- zagryzł wargę by się nie popłakać. Do tego, że zostanie sam musi dopisać kłótnie z Alexem cztery dni przed wigilią! Wyśmienicie! Nigdy lepiej nie mogło być!

- Philipie – rzekł przepraszającym tonem, zdając sobie sprawę jak zabrzmiały jego słowa.

- A, co byś zrobił jakbym ci powiedział, co?- zapytał mimochodem, czekając na odpowiedź, która nie nadeszła – Dokładnie, Alex, więc nie rozumiem, o co ci chodzi?

Alexander chciał powiedzieć coś w ten deseń… „ Zostałbym dla ciebie, kochanie”, „ Okłamałbym moją jak i twoją rodzinę, słońce”, „ Zmusiłbym cię do wyjazdu, Philipie”, jednak nie miał ochoty z rozpieszczonym szczeniakiem rozmawiać!

-… Pasażerowie lotu na Dominikanę, proszeni są o stawienie się na odprawę….- Philip usłyszał głos kobiety z informacji zamiast Alexa.

- To miłego lotu – rzekł obojętnym głosem – I…- chciał powiedzieć baw się dobrze, wypoczywaj jak najwięcej, jednak z jego ust wydobyło się płaczliwe – Pa!- rozłączył się nie dając Alexowi szans na odpowiedź. Był pewien, że to już koniec tej szczęśliwej sielanki! Alexander na urlopie przejrzy na oczy i oczaruje go uśmiech, zgrabna i kształtna sylwetka Elizabeth. Starci go. Straci go tak jak każdego, kogo pokochał!


W życiu nic nie trwa wiecznie!


OooO


Dwudziestego piątego grudnia siedział w kuchni na podłodze. Przed nim w plastikowych pojemnikach leżało jedzenie przygotowane przez Ross oraz prezenty. Wziął kolejnego łyka alkoholu. Nie wiedział, co to za wino, bo wyciągnął butelkę z prywatnej winniczki ojca. Ale jedno wiedział. Miało cholerstwo kopa! Urwał kawałek mięsa z indyka i wepchał do ust. Zrobił kilka kęsów nim napił się jeszcze raz wina. Dopiero później przegryzł ciasto owocowe, ale o łyku wina nie zapomniał. Sięgnął po prezenty. Pierwszy od matki zapakowany w czerwono złotą kopertę. Otworzył ją, wysuwając z niej czek. Czek na kilka tysięcy. Pokręcił głową, i sięgnął po drugi. Siostra dała mu bon towarowy na ubrania do markowych sklepów.

- Żadna nowość prychnął sobie pod nosem, odkładają c bon na czek. Komuś na pewno przydadzą się nowe ubranie, nie?

Nie spodziewał się prezentu od ojca, bo ten w ramach podarunku na święta odnowił mu pokój. Więc co tym razem otrzymał? Podniósł niewielkich rozmiarów karton, owinięty w świąteczne ozdoby papier. Zerwał wstążkę, rozdarł papier, a jego oczom ukazał się  obrazek z jak myślał nowym telefonem. Jednak napis rozwiał jego wątpliwości.
„ iPad Pro, to więcej niż tablet!
Delikatnie odłożył pudełko, po czym sięgnął po kieliszek i butelkę. Dolał sobie wina, olewając dzwonek do drzwi. Wystraszył się, gdy dzwonienie zastąpiło walenie do drzwi. Na nieco drżących nogach i lekko chwiejnym krokiem ruszył do holu, by zjebać przybysza za przeszkadzanie mu w świątecznym obiedzie!

- Czego kur…- otworzył z rozmachem drzwi wa!- dokończył wybałuszając oczy na gościa. Z szoku opuścił kieliszek, który rozbił się na drobny maczek, a wino zabarwiło lśniące kafelki na czerwono – Co ty tu robisz?


- Wesołych świąt, Philipie!

6 komentarzy:

  1. No pewnie i super ale kiedy dalszy ciąg nie lubię jak ktoś mi zamyka drzwi na nosie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię Philipa. Strasznie mnie irytuje. Albo strzela fochy, albo się użala nad sobą. Podziwiam Alexa, że mu się chce z nim spędzać czas. Ja to już dawno miałabym go głęboko gdzieś. Z rozdziału na rozdział robi się bardziej irytujący. Już wolę Yukiego, choć on też potrafi nieźle zirytować.
    ~Eliela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, ale ze mnie antytalent. No, bo żeby zrobić pomyłekę we własnym podpisie to naprawdę trzeba być mną XD
      W każdym bądź razie miało być Eleila.

      Usuń
  3. Jejku! a chcę już poznać ciąg dalszy, inaczej padnę na zawał! xD Domyślam się, że to Alex... Ale jak on się wyrwał od rodzinki? I... Dalej czekam jak rozwiniesz akcje ze ślubem Alex'a z Elizabeth.
    Ojciec Philipa zaczyna mnie denerwować. Najpierw mówi, że kocha syna, a później traktuje go jak śmiecia? Na miejscu Phila wyjechałabym gdzieś daleko i żyła zdala od tych wszystkich snobów. Ma dużo pieniędzy. Dostał w końcu czek od matki. Wypłaciłby pieniądze, wyjechał do Europy lub Azji... I tam zaczął żyć na nowo. Na pewno by się jakoś ustawił. Pieniądze mogą cuda. Tylko ciekawa jestem jakby zareagował na to wszystko Alex i rodzina Macedon. Czy w końcu zrozumieli by, jak ważną częścią w ich życiu był ten niepozorny chłopak.
    Pozdrawiam ~

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm.. co to za gość? :D Czyżby Alex? Nie będzie to zbyt piękne? :D

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, ech czemu nie zająknął się że to ojciec kazał mu zostać w domu... liczyłam jednak na poprawe stosunków po tamtej rozmowie, a raczej monologu Philipa jak się czuje... czyżby to Alex zawitał do domu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka 

    OdpowiedzUsuń