sobota, 17 października 2015

Ukryta Miłość - 19


oOo



Licealista przystanął w progu sypialni. Ma rozebrać się? To tak jakby podał się mężczyźnie na złotej tacy! Jeszcze pomyśli, że jest łatwy, i wykonuje każde jego polecenia! Jak… Jakaś… Dziwka! Taa… Jeszcze czego! Oj, z nim nie będzie tak łatwo… Chyba. Podczas ostatniego zbliżenia myślał o… O tym by kochać się z Alexem, lecz on odmówił. Nie wiedział i nie chce wiedzieć, jaki był powód. Dziś nie będzie go prosił tak jak ostatnim razem. Skoro go odrzucił to znaczy, że mężczyzna chce się z nim tylko przyjaźnić. A pocałunki i przytulanie to taki mały dodatek. Mały dodatek, który miesza mu nie tylko w głowie, ale i w sercu. Wszystkie czułe gesty Alexa sprawiały, że zaczynał coś do niego czuć. A dowodem tego był dzisiejszy pocałunek, który zainicjował. Musiał mu udowodnić, że wszystko, co powiedział był i jest kłamstwem… Nie, nie kochał go jeszcze. A przynajmniej tak mu się zdawało. Lubił uczucie motylków w brzuchu. Szybkie bicie serca, gdy Alex całował go, odbierając mu oddech. Bycie w jego objęciach. Czy to znaczy, że go kocha?

- Co tak stoisz, słońce?- Alex stanął za nim, obejmując go od tyłu.

A najbardziej uwielbiał ten czuły głos, który rozpływał się w jego sercu jak masełko na ciepłej kromce chleba.

- Emm…- mężczyzna brodą przesunął włosy.

- Tak?- Philip odchylił głowę, czując na szyi mokre pocałunki.

- Alex…- jęknął, oddychając przez usta. Nic nie poradzi na to, że starszy nie pachniał najlepiej.

- Tak, wiem – ugryzł go lekko w ucho. Nastolatek podniósł ręce, gdy starszy chciał ściągnąć mi bluzę – Śmierdzę – odrzucił ubranie na podłogę. Nie przejmował się tym, bo w jego domu jest czyściej niż w niejednym szpitalu.

- No – zadrżał z przyjemności, czując wbijającą mu się w plecy erekcję. Już nie mógł się doczekać, aż znajdzie się w nim – Ohh – odwrócił się – Jebać to – miał na myśli oddech starszego, i wpił się swoimi ustami w usta starszego.  Alex przez chwilę znieruchomiał z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała. Gdy poczuł wdzierający się język, uchylił usta, pozwalając dominować młodszemu. Philip wykorzystując oszołomienie Alex ’a. Językiem pieścił policzki, podniebienie i od czasu do czasu przejechał po prostych zębach. Mężczyzna złapał młodszego za pośladki, podnosząc do góry. Chłopak instynktownie oplótł nogami jego biodra. Podszedł z nim do łóżka, i delikatnie ułożył go na nim. Podparł się rękoma obok jego głowy. Philip… Wyglądał tak kusząco, nie zdając sobie z tego sprawy. Opuchnięte uchylone usta, w tej chwili są jeszcze bardziej czerwone niż, na co dzień. Jego szkarłatne włosy rozsypane na poduszce zdawały się tworzyć swoistą aureolę wokół głowy. Alex dopiero teraz mógł przyjrzeć się jego twarzy. Jak nic ostre linie szczęki, kości policzkowe odziedziczył po ojcu. Patrząc na czerwoną młodą buzię nastolatka, zaczął podejrzewać, że nie bez powodu zapuścił włosy. I, nie zrobił tego na złość ojcu. A, dlatego by ukryć ich podobieństwo.

- Jesteś piękny – zapewnił chłopaka, kciukiem badając strukturę warg.

Philip zarumienił się jeszcze bardziej, o ile to możliwe, słysząc komplement. Zmrużył oczy, przez co jego nisko osadzone brwi sprawiały wrażenie, że jest bardzo zły. Jednak spragnione i podniecone spojrzenie mówiło samo za siebie. Nie wspominając ocierania się chłopaka o jego erekcję. Złapał za rąbek koszulki. Nastolatek uniósł się lekko pozwalając ją z siebie zdjąć. Alex odrzucił ją na skraj łózka. Pochylił się łącząc ich wargi w szaleńczym pocałunku. Philip zacisnął pięści na jedwabnym nakryciu, gdy mężczyzna pieścił jego ciało nie tylko dłońmi, ale i ustami. Alexander złapał sutek między zęby, przegryzając go leciutko, po czym polizał, a na koniec dmuchnął w niego, tym samym wyrywając z jego ust jęk pełen rozkoszy. Zszedł pocałunkami niżej, zatrzymując się przy pasku. Spojrzał na Philipa, upewniając się czy chce tego tak samo jak on. Chciał. Widział w jego oczach zgodę na wszystko, co miał zamiar zrobić. To nie tak, że dokładnie wiedział jak kochać się z mężczyzną. To jest pierwszy raz nie tylko Philip’a, ale i jego. Musiał obejrzeć kilka gejowskich pornusów, by wiedzieć jak się za to zabrać. Filmy… Nie był to najlepszy wybór do dowiedzenia się czegokolwiek. Dlaczego? A dlatego, że mężczyźni na filmach byli doświadczeni, i udawali swoją rozkosz. Skąd miał wiedzieć, że Philip nie będzie cierpiał podczas stosunku? Zresztą dziś raczej nie pójdą na całość, bo nie miał żadnego żelu. A chciał sprawić mu przyjemność! Zsunął nastolatkowi spodnie razem z bokserkami, rzucając je za siebie. Kurwa! Ale go kręciło te ponętne męskie ciało! Widział tyle kobiecych ciał, ale żadne go tak nie podnieciło. Teraz już wiedział, dlaczego! Nigdy nie brał pod uwagę, że może być gejem! Dobra biseksualny, skoro posuwał laski. A może to tylko Philip tak na niego działa?

- Alex?- Philip pisnął wystraszony brakiem reakcji starszego. Klęczał przed nim patrząc na niego zauroczonym wzrokiem, gdy on lży na łóżku jak go Pan Bóg stworzył, a ten wlepia w niego gałki jak na jakiś okaz w zoo!

- Umm… Przepraszam – położył się na nim, okrywając gołe ciało swoim, chowając twarz w zagłębieniu szyi.

- Alex?- wplótł dłonie we włosy mężczyzny. I, co kolejny raz chciał się oddać a ten… Znów go odrzucił, serio?

- Oszaleje przez ciebie, słońce – powiedział, nie podnosząc głowy – Tak bardzo cię pragnę – poruszał swoimi biodrami, ocierając się o młodszego.

- To…

- Nie mamy żadnego żelu – uniósł głowę, by spojrzeć na młodszego – A nie chcę zrobić ci krzywdy.

Philip trochę poczytał na temat seksu. Od początku pewne było, że przejmie rolę pasywa, i nie przeszkadzało mi to nic a nic. Miał świadomość, że odbyt nie nawilża się naturalnie, i sami muszą o to zadbać. Ale Alex troszku przesadza. Jest mężczyzną, a nie babą!

- Alex…- złapał jego twarz w dłonie – ja wiem, że chcesz, aby było idealnie. I bardzo mnie to cieszy…- skąd ma tyle odwagi, że przez gardło przeszły mu jakiekolwiek słowa?- ale biedzimy kochać się pewnie nie raz, więc… - przymknął oczy, czując twardą erekcję Alex ’a – innym razem użyjemy żelu… A teraz jestem pewny, że masz jakiś krem czy balsam, prawda?

- Myślisz, że skąd mam taką delikatną skórę?- i znów przemówił przez niego narcyz. Ale udało mu się zażartować, bo Philip zaśmiał się dźwięcznie tym samym przyprawiając go o ciepłe uczucie rozlewające się w sercu – Zaraz wracam – cmoknął nastolatka w usta i wstał.W łazience otworzył szafkę, w której trzymał kosmetyki. Wyciągnął z niej balsam do ciała o zapachu mango. Położył go na zlewie, i sięgnął po szczoteczkę i pastę, by odświeżyć oddech. Nim wyszedł z łazienki ściągnął koszule i spodnie, wchodząc do pokoju w samych bokserkach. Przystanął w progu patrząc na chłopaka. Leżał ze zgiętymi lekko rozchylonymi nogami, eksponując swój zgrany tyłeczek. Alex, aż zacisnął dłoń na butelce, czując dreszcz podniecenia. Na samą myśl, że znajdzie się głęboko w ciasnej dziurce nastolatka, fiuta miał twardego jak skała! W dwóch krokach znalazł się na łóżku, kładąc balsam obok głowy Philip’a. Złączył ich usta w drapieżnym, lecz czułym pocałunku, skubiąc co jakiś czas wargi młodszego.
- Philipi’e…- powiedział namiętnie, sięgając po butelkę.

- Tak, Alex – opowiedział bez wahania – Chcę tego…

Wycisnął na dłoń balsamu, rozsmarowując go po palcach. Ułożył się obok młodszego, całując i powoli wsuwając palca w odbyt chłopaka, który sapnął w ich wargi.

- Boli?- zapytał patrząc na nastolatka podnieconym wzrokiem. Phil uniósł zaciśnięte powieki. I, Alex mógł w nich zobaczyć nie ból, a pożądanie i zaufanie.

- Nie – odpowiedział, czując się troszku zawstydzony z palcem w tyłku. Ufał Alexowi, i wierzył, że ten wie, co robi.
Wciągnął mocno powietrze, gdy do pierwszego palca doszedł drugi. Nie, nie bolało, ale czuł dziwne rozciąganie. Oddychał głośno przez usta, patrząc cały czas na Alexa, który nie spuszczał z niego wzroku.- Kocham go – przeszło Philipowi przez myśl w momencie, gdy pouczył przyjemne mrowienie rozchodzące się po całym ciele. Otworzył szeroko oczy na to doznanie, bo nie wiedział, co się z nim dzieje.

- Wszystko dobrze?- Alex wyciągnął palce, nakładając na penisa spora ilość balsamu. Nie był pewny czy nastolatek jest gotowy na niego. Bał się chyba bardziej od Philip’a! Położył nogi chłopaka na swoich biodrach. Jedną ręką złapał pośladek, by ułatwić sobie wejście, a na drugiej podpierał ciężar ciała, wisząc nad młodszym. Wsunął powoli główkę, zaciskając dłoń w pięść. Phil był taki ciepły i ciasny! Ostatkom siłą woli, powstrzymał się przed całkowitym włożeniem - Kochanie?- zaniepokoił się, widząc grymas bólu na twarzy Philip’a. Chłopak uniósł powiekę, z której wypłynęła łza, kończąc swoją drogę w czerwonych włosach. Alex pochylił się, scałowując jej drogę – Jeszcze chwilę – szepnął mu na ucho, wsuwając się ostrożnie. Puścił pośladek, i dłonią powędrował do stopy, od której delikatnie po nodze sunął ku górze. Złapał nastolatka dłoń w swoją, splatając ich palce, wchodząc w niego po same jądra. Philip odrzucił głowę do tyły, wyginając się w łuk. Alex delikatnie zaczął skubać szyję Philip’a, czekając, aż ten rozluźni mięśnie, i będzie mógł poruszyć się bez problemu. Z każdą mijaną sekundą nastolatek oddychał spokojniej, przyzwyczajając się do intruza w odbycie. Sam na próbę poruszał biodrami, dając tym samym Alexowi do zrozumienia, że nic go nie boli. Alex wysunął się powoli, by po chwili wejść w niego mocniej. Po kilku minutach poruszył się bez problemu. Za każdym razem, gdy się wysunął i wszedł mocniej, z ust Philip’a wydobywały się jęki przyjemności. Patrzył na niego jak zahipnotyzowany, posuwając coraz mocniej. Nagle Philip pisnął, i spojrzał na Alex ’a wystraszonym wzrokiem - Spokojnie, kochanie – uspokoił go – To twoja prostata…- wycofał się – spróbujemy znaleźć ją jeszcze raz, dobrze?- pchnął, kręcąc kilka kółek biodrami, by znaleźć ten magiczny punkcik.

- Taam…- wysapał, łapiąc go za pośladki, wbijając paznokcie w skórę – Jeszcze!

Alex uniósł się na kolana, chwytając mocno biodra nastolatka w spocone dłonie. Już po kilku pchnięciach znalazł prostatę chłopaka, i zaczął posuwać go bez opamiętania za każdym razem wchodząc pod tym samym kontem. Nastolatek przeniósł ręce, łapiąc narzutę nad głową w dłonie, wyginając się w łuk. Piętami docisnął biodra mężczyzny, wpychając go jeszcze głębiej. Alexander miał zamiar złapać penisa nastolatka, gdy ten niespodziewanie doszedł, zaciskając się na jego kutasie. Niemalże go zakleszczając. Philip wytrysnął tak mocno, że kilka kropel spermy kapnęło mu na brodę i policzek. Alex widząc to, wbił się kilka razy ostro, spuszczając się intensywnie w chłopaku. Opadł na niego, uspakajając nie tylko oddech, ale i bicie serca. Philip bez słowa złapał narzutkę, i nakrył ich rozgrzane i spocone ciała, przymykając powieki.



oOo

Czy obudziłeś się kiedyś z dziwnym uczuciem w sercu?
Tak jakby ktoś je złamał?
Jakby świat je rozdarł na pół?
Czy byłeś kiedyś tak słaby, że nie mogłeś stać?*



To pierwsza sobota, gdy to nie budzik go obudził, a promienie słońca wpadające do pokoju przez odsłonięte okna. Ziewnął, wyciągając się, by po chwili wstać z łóżka. Podszedł do radia, włączając na pierwszą lepszą stację. Pod głosił na ful, nie przejmując się domownikami. Ojciec pewnie jest już w pracy. Elizabeth szaleje po sklepach, a służba nie ma prawa go uciszyć. Przeczesał palcami włosy po drodze do łazienki. Tam wziął szybki prysznic. Owinął ręcznik na biodrach, i umył zęby.  Mimo, iż jest troszku szczęśliwy, bo ma Alex ’a. To czuł również pustkę po stracie Jo.
- Myślisz jakby umarł, kretynie – zbeształ się w myślach, rozczesując siano na głowie. Dlaczego nikt nie wspomniał, a zwłaszcza na ulotce od farby, że pofarbowaniu, będą tworzyć gniazdo? Syknął, gdy pociągnął ciut za mocno szczotkę. Po kilku minutowej walce z włosami, odrzucił szczotkę na półeczkę, i wyszedł z łazienki. W sypialni udał się do swojej „ szafy”. Z wieszaków zdjął biały bezrękawnik długości tuniki. Do tego czarną koszulę w białą kratę, hebanowe rurki, i czerwone wysokie trampki. Całość prezentowała się przeciętnie, bo wszystko psuła wyblakła koszula, spodnie i obdarte nogawki. Nim wyszedł z pokoju wyłączył radio, a z biurka wziął portfel, chowając go od razu do tylnej kieszeni. Zbiegł po schodach, idąc do kuchni. W jadalni, ku jego zdziwieniu siedziała Elizabeth, która piła czarną kawę zaparzoną w drogim ekspresso. I choć kosztowało majątek to ojciec jej nie odmówił. I, nie przejął się też tym, że kucharka będzie musiał przeczytać instrukcję, by wiedzieć jak się tym ustrojstwem obsługiwać. Szczerze współczuł kobiecie. Przeszedł przez pomieszczenie, nie zaszczycając dziewczyny wzrokiem.

- Przywitałbyś się – zwróciła mu uwagę, nie podnosząc wzroku z gazety, którą czytała. Raczej przeglądała, na co wydać kolejne pieniądze.

- I, co jeszcze?- przystanął, patrząc na nią obojętnie – Może mam się dosiąść i wypić z tobą herbatkę, co?- prychnął pod nosem, splatając ręce na klatce piersiowej.

- Przykro mi, ale muszę odmówić – odparła, odstawiając filiżankę – Mam ważniejsze sprawy niż spędzać z tobą czas.

- Ranisz me serce, siostro!- udał, że wyciera łzę.

- Nie błaznuj!- skarciła go niczym matka.

- Sama zaczęłaś – wzruszył luźno ramionami, po czym ruszył do kuchni – Dzień dobry – przywitał się. Kucharka spojrzała na niego, przyglądając się mu uważnie.

- Dobrze się czujesz, paniczu?- podeszła do niego przykładając dłoń do czoła, by sprawdzić czy nie ma gorączki.

- Nie wiem, Ross – uśmiechnął się smutno, odsuwając od siebie kobietę. Usiadł na swoim miejscu, opierając brodę na dłoni. Nie miał ochoty jeść, ale mógł napić się kawy.

Kobieta pokręciła zrezygnowana głową. Nie miała pojęcia jak poprawić mu humor. Nastolatek od kilku dni chodził zgaszony. Nie tryskał życiem, nie wygłupiał się z kierowcami, a przede wszystkim zmienił się jego ton głosu. Z radosnego stał się obojętny. Tym razem naprawdę taki był. Philip nie musiał udawać tak jak to robił w obecności rodziny czy przy innych ludziach. Postawiła przed licealistą talerz z rogalikami, kawę i sok. Ten odsuną wszystko prócz czarnego napoju. Wziął kubek w ręce. Dmuchnął kilka razy, i upił parę łyków, patrząc przed siebie pustym wzrokiem.

- Co planujesz dziś robić, paniczu?- zapytał, obierając ziemniaki.

- Nie wiem – odstawił kubek – Nie wiem, co robić, Ross – westchnął, wybijając rytm palcami na blacie.

- Paniczu…- kobieta przerwała, czekając, aż chłopak na nią spojrzy – dobrze wiesz, że to dla jego dobra – kontynuowała, gdy ten wlepił w nią swoje smutne oczy – Powinieneś się cieszyć, że znalazł się ktoś, kto go pokocha i zaopiekuje się nim – uśmiechnęła się kojąco – To nie jest powód do depresji.

- Tak wiem – mruknął pod nosem, przesuwając kubek z dłoni do dłoni – I, choć po mnie nie widać to cieszę się, że Alex zadał sobie trudu by znaleźć dla Jordan ‘a rodzinę, ale…

- Tęsknisz za nim – dokończyła za chłopaka, wrzucając obrane ziemniaki do zlewu. Odkręciła wodę by je umyć – Widzisz paniczu to zrozumiałe, że za kimś tęsknimy – obmyte włożyła do garnka, zalewając ją letnią wodą. Postawiła je na elektrycznej płycie. Wycierając ręce w ręcznik odwróciła się w jego stronę – Jedni bardziej drudzy mniej – przysunęła talerzyk – Jednak uczymy się z tym żyć, gdy tracimy kogoś, kogo kochamy – pogłaskała go po policzku – A teraz jedz. Chyba nie chcesz, aby zwolnił mnie twój ojciec, paniczu?

- Alex był?- poddał się, sięgając po rogalika.

Philip martwił się, bo nie widział się z mężczyzną, od kiedy pierwszy raz się kochali. Nie odpisywał mu na smsy, jak dzwonił to włączała się poczta i go unikał. Zaczynał podejrzewać, że właśnie tego Alex chciał od niego. Zobaczyć jak to jest w łóżku z facetem. I, widocznie mu się nie podobało, bo udawał, że nie istnieje.

- Owszem – odparła uśmiechnięta. Właściwie to czekała, aż Philip ją o to spyta – Pojechał z panem Macedon’em do pracy, ale…

- Acha – przerwał kobiecie, czując dziwny ścisk w sercu. Nie mógł na niego poczekać i napić się z nim kawy. Tak jak zawsze?- Czekolady są?- wstał, by schować brudne naczynia do zmywarki.

- Tak, paniczu – odparła zdziwiona zmianą tematu – Idziesz do sierocińca?- podała mu reklamówkę ze słodyczami.

- Tak – powiedział, biorąc od niej torbę – Myślałaś, że skoro nie ma tam Jo, to nie będę tam jeździł?- zapytał, lekko rozczarowany kobietą.

Myślał nad tym by przestać tam jeździć, ale nie mógł. Pomagał tam nie tylko Jordanowi, ale i innym wychowankom sierocińca. I, może to zabrzmi egoistycznie. Czuł się tam jak wśród swoich. Nikt nie patrzył na niego krzywiąc się. Nie krytykował jego stylu ubierania, i zachowania. Mógł być tam taki jaki jest.



oOo



To nie tak, że czekali na niego. Czekali na czekolady. I jak tylko wszyscy otrzymali swoją, udali się do świetlicy, bo na dworze padał deszcz. Dwóm chłopcom pomógł z matematyki i z jedną dziewczynką namalował jednorożca, różowego! Po odrobieniu lekcji pograł w chińczyka z maluchami, a na koniec rówieśnicy ograli go w pokera! Dobrze, że grali dla zabawy, a nie na kasę, bo by był biedniejszy niż jest. Wracając do domu był zadowolony, że pojechał do sierocińca, bo to tam zapomniał o tym, że adoptowano Jo. A może to dlatego, że nie miał kiedy o nim pomyśleć? Cały czas skupiał na czymś innym myśli. Wchodząc do domu już w holu słychać było rozmowę z jadalni.

- Mamy gości?- pomyślał, trzaskając drzwiami – Jestem!- krzyknął na złość, że nikt go nie poinformował o gościach na kolacji – Dobry wieczór – przywitał się grzecznie podchodząc do kobiety. Od razu domyślił się kim są – Philip Justin Macedon – ucałował dłoń kobiety, wprawiając wszystkich w osłupienie. A najbardziej ojca.

- Clarissa Ophelia Thompson – odparła zaskoczona. Przyszła synowa mówiła jej, że chłopak nie umie się zachować w towarzystwie. A tu taka niespodzianka.

- Edward Harold Thompson – nastolatek uścisnął z nim dłoń po męsku.

- Miło państwa poznać – uśmiechnął się sztucznie. Wiedział o tym tylko on i Alex, który siedział z otwartymi ustami – Witam panie Thompson –rzucił do Alex ‘a. Podszedł do ojca i cmoknął go w skroń – Cześć tato. Elizabeth – skinął jej głową, siadając na swoim miejscu – To, co jemy?- i jak gdyby nic zaczął zaglądać pod pokrywy patrząc, co Ross przygotowała – Czekamy na kogoś?- zapytał, gdy wszyscy patrzyli na niego.

- Nie, nie – odpowiedział pan Macedon. I jak na hura wszyscy wrócili do siebie.

- Elizabeth…- odezwała się matka Alexandra, sięgając po kieliszek z winem – mówiła, że chodzisz do liceum – ni to spyta ni to stwierdziła.

- Owszem pani Clarisso – nałożył sobie ziemniaków, podając półmisek siostrze – Do drugiej klasy – doinformował kobietę, kładąc na talerz dwa kotlety z polędwiczek.

- Dobrze się uczysz?- kobieta na talerzu miała jedzenia, co dla ptaszka.

Pan Macedon, aż przymknął powieki, obawiając się najgorszego.

- Myślę, że nie tak dobrze jak Elizabeth – o! Jak ładnie potrafi uniknąć odpowiedzi – Jak w pracy, ojcze?- wolał zmienić temat rozmowy – Nie dajesz w kość przyszłemu zięciowi?

- Co też za nonsensy wygadujesz?- oburzył się pan Macedon. To było do przewidzenia, że wyskoczy z czymś takim! Zrobi najpierw dobre wrażenie, a na koniec ich skompromituje.

- Myślę, że Philip żartował – Alex stanął w obronie nastolatka, widząc zimne spojrzenie właściciela wydawnictwa.

Philip zaczął jeść jak go uczono. Czyli nóż w prawej dłoni, a widelec w lewej. Serwetka na kolanach. Aż chciało mu się śmiać z tego cyrku! On kulturalny? Będzie musiał zapisać to gdzieś w kalendarzu. Albo jeszcze lepiej… Wyciągnie od ojca i siostry kasę za to, że ich nie ośmieszył, zachowując się jak na bogatego dzieciaka przystało. Jak nie dadzą mu pieniędzy to… Zrobi z siebie pośmiewisko tak jak zawsze zresztą, ha! W jadalni było tak cicho, że Philip słyszał brzęczenie żarówki? I uderzanie sztućcami o talerz, bądź odstawiane szklanki lub kieliszki.
Po kolacji udał się do swojego pokoju. Podszedł do biurka, wziął pojemnik na długopisy i rzucił nim o ścianę. Jaki on był totalnym, skończonym idiotą, że mu zaufał. Uwierzył, że chce dla niego jak najlepiej! A jedyne, czego chciał to go wykorzystać! Jak zależało mu na jedno nocnej przygodzie to mógł wynająć sobie męską kurwę! A nie rozkochał go w sobie by osiągnąć to, czego pragnął. Lęgnął na łózko, chowając twarz w kołdrze, zaciskając na niej zęby by stłumić szloch. Dlaczego nikt mu nie powiedział, że miłość potrafi równie mocno ranić, co uszczęśliwiać? Alexander zachował się gorzej niż jego ojciec. Skradł mu najpierw serce później odebrał Jordana a na końcu wyruchał, zostawiając jak zużytą koszulę!
Przez głośny płacz nie usłyszał jak ktoś wchodzi do pokoju. Zorientował się dopiero, gdy poczuł uginający się materac tuż obok. Philip, odwrócił głowę w drugą stronę, uspokajając się. Nie chciał mu pokazać jak bardzo Alex go zranił. Nie da mu tej satysfakcji.

- Powiesz mi, dlaczego płaczesz?- zapytał zatroskanym głosem, przeczesując włosy chłopaka.

- Nie – powiedział przez nos – Możesz mnie zostawić?

- Kochanie…- Alex podparł się na łokciu, opierając brodę na ramieniu Philip’a.

- Czego kurwa nie rozumiesz w słowie zostawiać?- warknął.

- Wiesz, że tego nie zrobię póki nie zobaczę uśmiechu na twych ustach.

- Przez ostanie cztery dni też go nie było. Tak samo jak ciebie – odsunął się od mężczyzny – I na Boga zabierz tą rękę!- krzyknął, domyślając się, czego od niego chciał Alex. Znów przyszedł go wyruchać? Pech, że tym razem nie wystawi mu dupy jak zakochany szczeniak!

- Słońce – Alex przysunął się do niego, obejmując ręką w pasie by mu nie uciekł – Przez to, że w środę nie byłem w pracy musiałem przełożyć spotkania – otarł się penisem o tyłek młodszego – Na moim biurku z dnia na dzień rosła kupka z maszynopisami, które ignorowałem, poświęcając czas tobie – wsunął dłoń pod koszulkę, delikatnie masując napięte mięśnie brzucha nastolatka.

- A czemu nie odpisałeś na żadnego sms ’a?- odchylił głowę, czując pocałunki na szyi.

- Miałem wysłać ci sowę lub gołębia?- zażartował, przegryzając płatek ucha.

- To nie jest zabawne, Alex!- włożył do ust pięć, zaciskając na niej zęby by nie jęczeć z przyjemności.

- Nie mam telefonu, bo go rozwaliłem – przypomniał, bawiąc się jego sutkiem, który natychmiast stwardniał – Proszę, powiedz mi, że nie przyszło ci do głowy, że cię wykorzystałem i zostawiłem – zsunął rękę władając ją pod spodnie i bokserki. Złapał erekcję w dłoń, powili nią ruszając. Oh, jak go pociągało to ciało. Wystarczyło głośniejsze jęknięcie wydobywające się z tych kuszących ust, a fiut mu sztywniał od samych dźwięków– Pomyślałeś – odpowiedział za niego, słysząc szloch – Chodź tu do mnie – odrzucił pieszczoty, by go zapewnić, że nie jest z nim dla seksu. Philip wtulił się w niego jak małpka, płacząc cicho.

Co oni zrobią jak będą musieli się rozstać? A prędzej czy później będą musieli to zrobić. Im bardziej będą brnęli w ten romans tym trudniej będzie dla nich obu. Alexowi w tym momencie było by ciężko, a co to będzie potem? Objął chłopaka mocniej, na myśl, że kiedyś go straci. Czy tego chce czy nie.  


 * Jest to fragment piosenki, a dokładnie tłumaczenie. Nie wiem kto to jest wykonawcą:(


Ps. I jak mi wyszło zbliżenie?

Ps. Miku Nao 암, mam nadzieje, że jesteś zaspokojona tak jak Alex!

3 komentarze:

  1. Pewnie się nie znam ale wyszło super. Lubie to opowiadanie i już :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale odważna się zrobiłaś.. takie szczegóły.. no nie spodziewałam się tego ! :>
    Tyle pomysłów masz w tej głowie, nic, tylko pisać :)

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    cudownie, zastanawiam się czemu na przykład Philip nie mógłby od czasu do spotkać się z Jordanem... jaki kulturalny był, ale i ojciec mógłby porozmawiać z synem i powiedzieć że jest z niego dumny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń