poniedziałek, 26 października 2015

Mój świat - prolog



Po przemyśleniu postanowiłam nie zawieszać bloga, a wstawić nowe jednak skończone opowiadanie. Ze względu na to, że muszę troszku je poprawić to będę wrzucać rozdziały co drugi dzień. "Mój świat"-> był publikowany na drugim blogu, którego zawiesiłam, bo zaczęłam publikować opowiadania na tym.

Mam nadzieje, że się cieszycie?! Hmm?

Postaram się miedzy czasie pisać " Ukryta Miłość", jak się domyślacie te opowiadanie zostaje zawieszone ;-(

Tak wiec w zakładce znajdziecie nowych bohaterów, i czekam na miłe ( choć niekoniecznie) komentarze.


Mój świat - bohaterzy




Choć żyję jakbym żył w bajce to wcale takie nie jest. I, po mimo tego, iż wiodę życie jak królewicz. Miałem, co chciałem, a w domu obowiązkami zajmowała się służba. Mieszkałem w dość dużej willi, w jednej z największych w mieście, w bogatej dzielnicy. To czegoś mi brakowało. Ojciec zostawił mnie i moja matkę, gdy miałem 6 lat, radziłem sobie bez niego do czasu, kiedy mój świat rozpadł się na kawałki. Matka usłyszała moja rozmowę z byłym przyjacielem i wszystko posypało się jak domek z kart.
Dlaczego z byłym? To on spowodował, że moje idealne życie się zmieniło.

Historia jest długa, wiec zacznę od początku.

Dzień zaczął się jak każdy inny, chociaż dzisiejszy był najgorszy w całym moim życiu.
Nawet, kiedy matka powiedziała „Synku tatuś nas zostawia, ma nową rodzinę” nie bolało jak zdrada.

   Źle się czułem i nie poszedłem do szkoły, co z tego, że dwa a może trzy razy kichnąłem, ale obiecałem Junsu, że po niego przyjadę i pojedziemy poszaleć po sklepach. Czekałem w samochodzie pod szkołą. Czekam 10 minut, 20 minut, nie ma go. Decyduje iść go wyciągnąć za szmaty, no, bo ile można czekać? To na mnie się czeka, a nie na odwrót! Wysiadam z auta, zamykam drzwi i wchodzę do budy. Po drodze mijam kolegę.

- Siema! Widziałeś Junsu - podajemy sobie dłonie na przywitanie.

- No, siema!- odpowiada kolega, drapiąc się po karku.

- Widziałeś go czy nie?!- zaczynam się zastanawiać czy na tym świecie są tylko sami debile!

- No lekcje skończyliśmy jakieś 20 minut temu, wiec powinien być w klasie. Jak coś to geografia był ostatnia - przewróciłem oczami z nerwów.

- Nie wiem czy pamiętasz, ale chodzimy do tej samej klasy…  – przerywa mi.

- To ja spadam, nie? Do jutra!

- Spoko. Na razie!- no nic, idę do klasy gdzie mamy geografię.

Otwieram drzwi do klasy bez pukania.
I nie wierze w to, co widzę.

- Nie.. Nie.. Nie.. To się kurwa nie dzieje naprawdę… - powtarzam te same słowa w kółko. Nie zdając sobie sprawy, że wypowiadam je na głos.

Ale to się dzieje naprawdę i nie jestem w stanie nic zmienić. Tego, co robią, ani czasu. Mój chłopak posuwa mojego najlepszego przyjaciela na biurku. Tak, nauczyciel jest moim chłopakiem, ale jak to się stało, że jesteśmy razem!? To mało istotne, ale jak jest powiedzenie, „kto się czub ten się lubi”. A najgorsze jest, że doszedł jak mnie zobaczył. Skąd wiem? Proste, ten wyraz twarzy, kiedy jest mu dobrze widziałem nie raz. Myślałem, że jest tylko dla mnie. Myślałem, że mnie kocha. Myślałem, że już zawsze będziemy razem. Jednak nigdy nie przypuszczałem tyłu pomyłek. Obraz staje się zamazany, nie rozumie, co się dzieje. Po chwili czuje jak po twarzy spływają mi łzy. Szybko ocieram mokrą twarz, wycofuje się z klasy. Nawet nie wiem, kiedy zacząłem zbiegać po schodach. Wybiegłem ze szkoły, zatrzymałem się koło samochodu. Opadłem na kolana i czuje jak się cały trzęsę. Tak, płacze jak dziecko, kiedy się zrani i biegnie do mamy, aby ukoiła ból. Tylko w moim przypadku nic nie pomoże na zdradę. Schowałem twarz w rękach.

- Yuki! To nie tak! Porozmawiajmy – usłyszałem głos Han’a. Odwróciłem się i widzę ich jak idą w moja stronę. Szybko wstałem i zacząłem szukać kluczyków po kieszeniach.


- Chyba was pojebało, że będę z Wami rozmawiał – otworzyłem drzwi – Nie mamy, o czym. To koniec – wsiadłem do samochodu i odjechałem z piskiem opon.



4 komentarze:

  1. No pewnie że się cieszymy.;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    już wróciła, mam nadzieję, że uda mi się teraz nadrobić trochę z czytaniem...
    och biedny Yuuki, jak tak w ogóle można było postąpić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    trafiłam tutaj dopiero co, bardzo smuci mnie informacja, ze więcej nie napiszesz nic, ale no trudno...
    dopiero co zaczynam, a już te opowiadanie mi się spodobało... och jaki biedny jest Yuuki, jak tak w ogóle można było tak postąpić...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    trafiłam tutaj już jakiś czas temu, ale niestety dopiero teraz udało mi się już cos przeczytać, na początku bardzo zasmuciła mnie ta informacja o tym, że już nic nie napiszesz, ale ta ostatnia bardzo mnie cieszy ;]
    opowiadanie, ta tematyka bardzo mi się podoba... jaki biedny jest Yuuki, jak tak w ogóle można było tak postąpić... nie lubię takich ludzi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń