Wybaczcie, że rozdział pojawił się z małym opóźnieniem. Wynagrodzę wam to tym rozdziałem, i mam nadzieje, że się spodoba :)
Po zjedzonym posiłku, Alex zebrał naczynia, i poszedł do
kuchni. Włożył talerze do zlewu, po czym umył ręce. Sięgnął po ręcznik, i
wycierając dłonie podszedł do ekspresu. Gdy urządzenie parzyło kawę, wyciągnął
z lodówki mleko, a z szafki filiżankę. Wyciągnięte rzeczy położył na blat
wysepki. Obok rzucił ręcznik, siadając na krzesło. Oparł brodę na dłoni,
uśmiechając się sam do siebie. Ostatni raz był tak szczęśliwy na wręczaniu
dyplomów ukończenia studiów. Był tak wtedy z siebie dumny, że uśmiech nie
schodził mu z ust przez miesiąc. A, teraz? Powodem jego uśmiechu jest chłopak.
Alex parsknął pod nosem, kręcąc głową. Wiedział jak w wyższych sferach
funkcjonuje rodzina. I rodzina Macedon’ów wcale się nie różniła. Dlatego też od
początku próbował być pozytywnie nastawiony do brata narzeczonej. Niczego
jednak sam nie ułatwiał. Mur, który postawił, gdy dowiedział się, kim jest, był
trudny do przebicia. I ta jego obojętność. Nie okazywał jej tylko w słowach czy
gestach. Jego maska była wręcz doskonała. Znikała tylko wtedy, gdy chłopak
został złamany. I, pękała za każdym razem, gdy go raniono. Alex doskonale
wiedział jak maskowanie uczuć jest trudne, bo sam przez to przechodził. Jak
każdy dziedzic był uczony od dziecka ukrywać swoje uczucia. Teraz nie miał z
tym żadnych problemów. Jednak chłopak widocznie uczy się tej umiejętności od
niedawna skoro nie potrafił utrzymać maski obojętności w trudnych chwilach. Gdy
zobaczył jak traktuje go ojciec zrozumiał, dlaczego chłopak jest zamknięty i
odpycha wszystkich. Tylko im bardziej próbował przekonać nastolatka do siebie
ten chował się niczym ślimak w swej skorupie. Postanowił, że małymi kroczkami
będą się poznawać. Od krótkich rozmów do spędzania ze sobą kilku minut
dziennie. I udało się! Tylko po drodze wszystko zmieniło się. Zaczęło mu
zależeć na Philipi’e. I to do takiego stopnia, że nie mógłby sobie wyobrazić
życia bez niego. I nie ważne czy jako szwagra, przyjaciela czy kochanka.
Uzależnił się od chłopaka.
- Co robisz?- do kuchni wszedł nastolatek.
- Czekam na kawę – odpowiedział, odwracając się w stronę
młodszego.
- Pomóc ci?- Phil podszedł do Alexa, stając miedzy jego
nogami. Nieśmiało owinął ręce wokół szyi.
- Pomóc mi?- mężczyzna położył dłonie na biodrach młodszego
– W czym chcesz mi pomóc Philipi’e?
- W myciu naczyń?- kiwnął głową w stronę zlewu.
- Czy ja wyglądam na kogoś, kto myje naczynia, słońce?- Alex
skrzywił się jakby nastolatek zaproponował mu grzebanie w śmietniku, a nie
pomoc w myciu naczyń.. Oczywiście wiedział też, że brzmi jak megaloman, ale nic
nie mógł na to poradzić. Po pierwsze został tak wychowany. Po drugie stać go
było na sprzątaczkę, a po trzecie… Nigdy w życiu nie miał w rękach brudnej
szmaty, i niech tak zostanie.
- Że też o tym nie pomyślałem – rzucił sarkastycznie.
- Zdąża się nawet najlepszym – Alex wstał, gdy ekspres za
pikał trzy razy, informując, że czarny napój jest gotowy. Jednak nim podszedł
do urządzenia, posadził nastolatka na blacie. Ten zaskoczony pisnął, łapiąc
mężczyznę za koszulkę tym samym przyciągając do siebie. Alexander ujął twarz
młodszego w dłonie, żeby unieść ją lekko do góry, samemu pochylając się.,
łącząc ich usta. Pocałował go namiętnie, ale krótko, po czym poszedł nalać
sobie kawy.
- Małymi kroczkami – powtarzał w myślach, napełniając
filiżankę.
Philip po każdym pocałunku czuł jakby jego dusza oddzieliła
się od ciała. Serce biło mu mocno i szybko jakby chciało mu wyskoczyć, i
podążyć do tego, który je skradł.
- Idziesz?- zapytał, nadal nieobecnego nastolatka, wychodząc
z kuchni.
- Idę, idę – zeskoczył z blatu, idąc za starszym niczym jego
cień. –To, co robimy?- lęgnął koło, Alexa.
- Wybacz, słońce – odezwał się z czułością
w głosie – Przez chęć spędzenia z tobą czasu musiałem wziąć pracę do
domu – Alex ze swojego neseseru wyciągnął maszynopis, a za ucho schował
zielonego pisaka – Nie zajmie mi to długo – zapewnił, widząc smutny wyraz
twarzy chłopaka – Włącz telewizor, dvd lub konsole – zaproponował, siadając
bokiem na sofie. Jedną nogę, zgiął w
kolanie, kładąc na niej dłoń, a w niej trzymał „surową” książkę. Drugą nogę
oparł na podłodze, robiąc miejsce nastolatkowi, by usiadł miedzy nimi.
- Okey – zgodził się niechętnie, bo nie tak wyobrażał sobie
spędzanie czasu z Alex’em. Oparł się plecami o klatkę piersiową starszego,
biorąc ze szklanego blatu pilota, i włączył TV.
- Obiecuje, że później jestem cały twój – odgarnął włosy,
które mu przeszkadzały. Cmoknął go pod uchem. I mimo, iż nie miał ochoty zabrał
się za pracę.
Philip zaczął skakać po kanałach, wygodnie kładąc głowę na
barku mężczyzny. Przez to, że nie znalazł ciekawego programu dla zabawy
powtórzył od pierwszego kanału. I znowu. Kolejny raz.
- Słońce…- odezwał się lekko zirytowany - wybierz jeden program, bo nie mogę się
skupić .
- Ehh… Ale to nie moja wina, że w tym pudle nic nie ma!-
wyłączył telewizor i odrzucił pilota.
- Philipie…- parsknął Alex – nie obwiniam cię o nic. Proszę
cię tylko byś się na coś zdecydował.
- Wiem…- westchnął, układając się prosto. Teraz dokładnie
widział, co robi starszy, – Po co zakreślasz zdania na zielono?- palcem wskazał
zaznaczony tekst.
- Bo taką mam pracę, Philipi’e – Alex wrócił do przerwanej
mu pracy.
- Aha – mruknął, przymykając oczy.
Gdy Alexander nie zaznaczał tekstu, bądź nie przerzucał
kartki trzymał wolną rękę na brzuchu nastolatka, masując go lekko.
- A nie, jako współwłaściciel wydawnictwa?- zapytał, nie
zdając sobie sprawy jak głupie pytanie zadał.
- A, co twoim zdaniem powinienem robić?- odpowiedział
pytaniem, nie przerywając czytania.
- Pomagać właścicielowi?- rzekł nieco zakłopotany, bo nie
wiedział, do czego dąży Alex.
- A na czym ma polegać ta pomoc?- przerzucił kartkę, całując
młodszego w skroń..
- Nie wiem…- wzruszył ramionami – na wydawaniu poleceń
pracownikom i…
- Aż tylu ich nie ma w wydawnictwie – wszedł mu w zdanie.
Nie chciał usłyszeć dalszej części wypowiedzi młodszego – Jak myślisz, kto
czyta książki i je wydaje, hmm?
- Mój tata?- zapytał niepewnie, bawiąc się rąbkiem swojej
zielonej wyciągniętej koszulki.
- Owszem – przytaknął. Dobrze, że miał podzielność uwagi.
Mógł czytać i jednocześnie rozmawiać z nastolatkiem. A wszytko dzięki sąsiadowi
z czasów studiów. Ten lubił imprezować i słuchać głośno muzyki, więc chcąc czy
nie Alex musiał nauczyć się tej umiejętności.
- Skończyłeś studia dziennikarskie, prawda?- Phil spojrzał
na Alexa z dołu maślanym wzrokiem.
- Yhym…- odparł półgębkiem, przerzucająca kartkę. – i co
związku z tym?
- Em… Nie powinieneś pracować w gazecie lub w telewizji?-
nastolatek cmoknął mężczyznę w brodę.
- Może – odpowiedział tajemniczo – Studiowałem też filologię
angielską, jeśli tak cię to interesuje – zmienił temat. Nie chciał okłamywać
Phila, dlatego wolał trzymać niektóre rzeczy w tajemnicy. Na dzień dzisiejszy.
- Dwa kierunki na raz?- zapytał, nie kryjąc podziwu.
- Owszem – odpowiedział zadowolony z siebie, że zaimponował
nastolatkowi.
- To szacun!- pochwalił osiągnięcie, Alex ‘a.
- Dziękuje - mężczyzna uśmiechnął się dumnie, wracając
wzrokiem do manuskryptu – Wybacz, ale muszę to dziś skończyć.
- Więc, po co podkreślasz niektóre zdania markerem?-
powtórzył wcześniejsze pytanie.
- Bo pracuje jako korektor w wydawnictwie.
- A czym dokładnie zajmuje się korektor?
- Philipi’e - Alex westchnął głośno, prosząc Boga o więcej
cierpliwości. I, choć cieszyło go to, że nastolatek próbował dowiedzieć się
czegoś na jego temat to mógł wybrać bardziej odpowiedni moment na zadawanie
pytań. – To twój ojciec decyduje o tym czy książka trafi na półki do księgarni.
Gdy przychodzi do niego autor…- Alex przybrał ton głosu niczym wykładowca.
Domyślił się, że nastolatek nie wiele wie, czym zajmuję się jego ojciec i
reszta osób pracujących w wydawnictwie – z maszynopisem, i przekona twego ojca
do wydania jej. Ten ją czyta, oczywiście. I, jeżeli stwierdzi, że książka jest
interesująca, bezkonkurencyjna i ma pewność, że przyciągnie czytelników to
trafia do mnie. Tym razem to ja ją czytam. Powoli i dokładnie. Gdy skończę
czytam ją jeszcze raz. I, tak jak teraz – podniósł książkę – zaznaczam tekst.
Następnie spotykam się z pisarzem i doradzam mu gdzie, co należy zmienić,
usunąć lub poprawić. Ta trafia do ilustratora, który tworzy okładkę książki.
Gotowa ląduje na biurku twojego ojca, i decyduje czy jest już gotowa by trafić
do druku.
Phil słuchał cały czas uważnie. I był niemal pewny, że
usnąłby w połowie wykładu, gdyby to Jefferson mu opowiadał. Ale Alex miał taki
charyzmatyczny głos, że chciało się go słuchać. Przyciągał wręcz jak śpiew
syren, które zwabiały rybaków.
- To mój ojciec nie wiele ma do roboty, co?- powiedział
nieco kpiąco.
- I tu się mylisz, Philipi’e – nie zgodził się z
nastolatkiem – Twój tata, jako wydawca musi wypromować autora jak i książkę. Co
nie należy do najłatwiejszej pracy. To on musi przyciągnąć czytelników,
zapewniając ich, że książka jest interesująca -
Alex odłożył książkę na stół, uprzednio chowając do niej marker
- Nie wiedziałem – przyznał, oplatając rękoma pas mężczyzny.
- Domyśliłem się – mężczyzna złapał brodę nastolatka, i
uniósł – To nie jest powód do wstydu, słońce.
Alex pochylił się łącząc ich usta w pocałunek. Dłonią
zjechał na szyję, wyczuwając szybkie tętno chłopaka. Drugą wplótł we włosy,
przyciągając bliżej. Całował go delikatnie, skubiąc wargi młodszego. Po chwili
wdarł się do środka językiem, wyciągając z Phila zaskoczony jęk. Nastolatek
odpowiedział na teraz już zaborczy pocałunek. Alex całował mocno, głęboko
wkładając język w rozdzielone usta.
- Tak…- Alex zostawił zmaltretowane usta młodszego, a
pocałunkami zaznaczał linę szczęki – bardzo…- zszedł na szyję, zasycając skórę
w miejscu, które pulsowało, zostawiając na niej czerwony ślad – cię pragnę –
dokończył, wkładając ręce pod koszulkę chłopaka.
Phil usiadł okrakiem na kolanach Alexa. Odchylił głowę dając
mu lepszy dostęp do swojej szyi. Z jego czerwonych ust, co chwila wydobywał się
jęk przyjemności. Podniósł ręce, ułatwiając ściągnięcie koszulki. Mężczyzna
położył swoje dłonie na pośladki młodszego, przysuwając jego erekcję do swojej.
Chłopak drżącymi z podniecenia rękoma zaczął odpinać koszulę Alex ‘a, który
powoli unosił i opuszczał jego biodra, całując tam gdzie dosięgał. Nastolatek
pragnął mężczyzny, że był gotów mu się oddać tu i teraz.
- Aleeex…- jęknął, czując język na sutku. Wygiął się w łuk,
odchylając głowę. Kurtyna czerwonych włosów w tej pozycji łaskotała go w plecy,
sprawiając dodatkową pieszczotę – Kochaj się ze mną – szepnął, czując jak
zrobiło mu się gorąco. Podjął decyzję w chwili uniesienia, ale wiedział, że
nigdy nie będzie jej żałował.
Alexander znieruchomiał na sekundę słysząc słowa Philipa.
Czy chciał się z nim kochać? Owszem, pragnął wycałować każdy skrawek młodego
ciała. Posiąść je. Wyryć w pamięci Philip’a, by pamiętał, że to on był jego
pierwszym. A mężczyźni, którzy będą po nim nie wymażą tych wspomnień.
Philip pisnął zaskoczony, gdy Alex wstał. Oplótł nogi w
pasie, a ręce wokół szyi niczym małpka. Mężczyzna kapnął drzwi i wszedł do
pokoju. Postawił nastolatka na podłodze, dając mu czas na zmianę decyzji. Ten
jednak nie miał takiego zamiaru. Włożył dłonie pod rozpiętą koszule, kładąc
dłonie na piersiach. Delikatnie zsunął ja z ramion, i pochylił się, całując
lewą pierś mężczyzny. Alexander w tym czasie odpinał mankiety. Złote zapinki
odbiły się kilka razy od drewnianych paneli, tocząc się pod łóżko. Nastolatek
stanął za plecami starszego ściągając z barków białą koszulę, odrzucając ją.
Stając na palcach składał krótkie pocałunki na karku mężczyzny. Objął go dłońmi
sunąc powoli od splotu słonecznego w dół. Zatrzymał się przy pasku, po czym go
odpiął a później guzik. Pozwolił by dołączyły do koszuli. Niepewnie wsunął dłoń
pod bokserki, wyciągając nabrzmiałego penisa. Alexander złapał rękę nastolatka,
ciągnąc go na łóżko. Klęknął przed leżącym chłopakiem, nie mogąc oderwać wzroku
od lekko umięśnionego brzucha. Po długiej chwili, gdy zawstydzony zaczął się
wiercić, pochylił się zanurzając język w pępku, odpinając spodnie. Philip
zacisnął pięści na miękkim nakryciu, napinając mięśnie, wzdychając z
przyjemności. Odpłynął w świat rozkoszy, że nie poczuł jak został pozbawiony
ostatniego ubrania. Alex zwisł nad chłopakiem, opierając ciężar ciała na
przedramieniu obok głowy. Miał świadomość, że nastolatek nie jest jeszcze
gotowy na całkowite oddanie mu się, dlatego złapał oba pulsujące penisy w dłoń,
i powoli zaczął nią poruszać. To wystarczyło by młodszy doszedł po kilku
sekundach z jego imieniem na ustach. Zebrał spermę z brzucha nastolatka, i
rozcierając ją na swoim kutasie szybkimi i mocnymi ruchami doprowadził do
orgazmu. Jęknął kilka razy, oznajmiając jak bardzo jest mu przyjemnie.
Pocałował go delikatnie i czule, kładąc się obok. Phil wtulił się w Alex'a,
kładąc głowę na jego piersi.
- I małe kroczki poszły się jebać – parsknął w myślach, nim
dołączył do Philipa, który smacznie sobie spał.
I jak? Mam nadzieje, że nie zjebałam za bardzo opis
zbliżenia. I, choć rozdział może się wydawać nieco nudny... To chcę, aby Alex i
Philip dowiedzieli się czegoś o sobie. Tak samo chcę, abyście wy znali moich
bohaterów. No... Następny rozdział wrzucę w weekend.
A, Basiu czy odpowiada długość rozdziału?
Pozdrowionka!
Ja tam uważam, że długość nigdy nie jest odpowiednia i zawsze rozdziały sa za krótkie:-)
OdpowiedzUsuńTy zboczuszku ! :O
OdpowiedzUsuńDługość bomba, chociaż nie wiem czemu mnie o to pytasz... ;>
W poprzednim rozdziale pytałaś o szybkość rozwijającej się ich intymności, napisałam, że za wolno :D Odniosłaś się do tego przez pomyłkę?
Chociaż fakt, często marudzę, że za krótkie haha :D
Rozdział BARDZO szczegółowy, ale interesujący. Widać, że nie mogą spowolnić tego co między nimi jest, bo po prostu jest to zajebiście prawdziwe !
Barbara
Aaaaaa ! Wróciłam, do poprzedniego komentarza i sorki. Pisałam o dłuuuugim wieczorze.. mrrr..
OdpowiedzUsuńPS. Fajna ta nutka na blogu :D
Barbara
Cudo! Znalazłam czas w tym całym szkolnym bałaganie (wiesz o czym mówię) i skomentowałam. Jak zawsze... Bardzo mi się podobało! Czekam na ich całkowite zbliżenie. Byle było ostro i gorąco haha xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonko ~
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńi po małych kroczkach ;) Philip chociaż trochę zainteresował się wydawnictwem jak to wszystko funkcjonuje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka