wtorek, 14 lipca 2015

Ukryta Miłość - 7

Phil starał się unikać Alex ‘a jak tylko mógł. Gdy wracał do domu, a ten siedział z Elizabeth w salonie, opuszczał głowę i szedł do kuchni bądź wbiegał po schodach na piętro do swojego pokoju, w którym się zamykał i siedział, sam. Nie schodził nawet na kolację. Miał świadomość, że narzeczony siostry również tam będzie, a nie potrafił już spojrzeć na niego tak jak wcześniej. Nie potrafił również być obojętny i udawać kogoś, kim nie był. Chciał okazać tyle samo ciepła i serdeczności Alexowi tak jak on jemu, ale nie potrafił. Bał się, że jeśli mu zaufa i otworzy się, straszy go wyśmieje prosto w oczy. Tak jak zrobili to jego ojciec i siostra. Natomiast w wydawnictwie, gdy mijał mężczyznę spuszczał wystraszony wzrok i napinał mięśnie czekając na kpiny ze strony starszego.

- Witaj, Philipi’e – słyszał przyjazny głos Alex ’a.

- Dzień dobry panie Thompson – odpowiadał, bo tego wymagała kultura.

I, tak wyglądała jakakolwiek ich rozmowa. 

Raz, gdy nie zdążył przemknąć niezauważony zamienił z Alexem więcej zdań niż tylko witanie.

- Dołączysz do nas, Philipie?- Alex siedział w salonie z Elizabeth. Przed nimi na stoliku stały dwie filiżanki, talerzyk z ciastkami oraz kwiaty, które były zmieniane każdego dnia.

- Dziękuje, ale muszę domówić – odparł tak jak go uczono od dziecka, przystając na schodach.

Siostra spojrzała na niego podejrzliwie, odrywając wzrok od magazynu o modzie, a mężczyzna skrzywił się, słysząc tak oficjalną odpowiedź. Liczył na coś bardziej w stylu „ Mam ważniejsze sprawy niż picie z panem herbatki, panie Thompson”.

- W porządku – rzekł zawiedzionym głosem.

Nastolatek poczuł kucie w klatce, słysząc ton głosu mężczyzny. Nie lubił, gdy ludzie czuli się zranieni przez niego. Dlatego też westchnął i zszedł do salonu siadając na fotelu, który stał naprzeciwko Alex ’a. Ten uśmiechnął się przyjaźnie. Nie tylko ustami, ale i oczami.

- Jak w szkole?- zagadnął starszy, sięgając po filiżankę z kawą.

- Normalnie – wzruszył ramionami, siadając po turecku – A jak w pracy?

- W porządku – odpowiedział tak samo jak młodszy – Tak sądzę – dodał.

Później siedzieli w ciszy, zerkając na siebie od czasu do czasu. Tak by studentka nie zauważyła ich ukradkowych spojrzeń.

OoO

Phil spakował książki i zeszyt jak tylko usłyszał swoje wybawienie, dzwonek. Razem z przyjacielem przepychali się przez innych uczniów, by wyjść ze szkoły. Na schodach przy wyjściu z budynku stanął, nie wierząc w to, co widz. Otóż, na parkingu szkolnym stał Alex. Oparty o bok samochodu, a na około niego zgraja dziewczyn, uśmiechających i patrzących na niego maślanym wzrokiem.

- Widzisz to?-  powiedział Richard, patrząc nie na mężczyznę, a na samochód.


- To znaczy?- złapał przyjaciela za rękaw, i pociągnął, robiąc przejście innym.

- Fura, chłopie! Widzisz ją?

- Nie jestem ślepy – powiedział Phil, wzruszając ramionami – Jest zajęty!- krzyknął do nastolatek.

- Znasz go?- wyrwał rękę z uścisku – I nie chwalisz się?!

- Bo nie ma czym – włożył dłonie do przydługich i za szerokich spodni przez co miał je nisko na biodrach. Tylko rozciągnięty, czarny bezrękawnik zakrywał bokserki – To narzeczony Eli.

- Tej Eli? Twojej Eli? Elizabeth?- popatrzył na przyjaciela, by upewnić się czy ten, aby nie robi go w bambuko.

- Ale z ciebie młokos!- dźgnął go łokciem w żebra – Oczywiście, że tej Eli. Mojej Eli. Elizabeth!- -przedrzeźniał rówieśnika.

- Bardzo śmieszne – pomasował bolące miejsce – To może…

- Zapomnij!- przerwał przyjacielowi, domyślając się o co chce prosić – Ty młoda…- oczywiście spojrzały wszystkie dziewczyny, które gapiły się na Alex ’a – masz chusteczkę?

- Ta- Tak – wyjąkała ta, na którą się patrzył, wyciągając z plecaka małą paczuszkę.

- To wytrzyj usta, bo się ośliniłaś – wyśmiał młodszą uczennice. Aż zacisnął pięści, gdy to wypowiedział. Nie miał zielonego pojęcia, dlaczego to powiedział, i dlaczego wkurwiło go to jak starszy jest oblegany przez płeć piękną – I nie. Nie załatwię – syknął do Richard’a, wyprzedzając go.

- Nawet nie wiesz, co chciałem powiedzieć – burknął, przyśpieszając.

- Oj, uwierz, że wiem – przystanął, i spojrzał na przyjaciela – Jeśli coś załatwię, to to, że nie wsiądziesz do tego samochodu.

- Zajebisty przyjaciel!- powiedział oskarżycielsko. Mu się przecież nie odmawia. On zawsze dostaje to, co chce!

- Skoro tak uważasz – odparł obojętnie nie zwracając uwagi na ironię w głosie Richarda – Trzym się!!!- pożegnał się z kolegą, zostawiając go przy jego samochodzie - Dzień dobry, panie Thompson! – chłopak zatrzymał się, spoglądając obojętnie na starszego. A raczej próbował. 

- Witaj, Philipie -  przywitał się, uśmiechając przyjaźnie.

- Czy mogę spytać, co pan tu robi?- schował włosy za ucho, odsłaniając swoją przystojną twarz jak i duże piwne oczy – Bo z tego co wiem to Elizabeth skończyła liceum dwa lata temu.

- To chyba logiczne po co tu jestem – odparł niewzruszony obojętnością nastolatka – Przyjechałem po ciebie.

- Aha – był w takim szoku, że jego usta wypowiedziały tylko tyle.

- No, wsiadaj – popędził oniemiałego licealistę, siadając za kierownicą.

Phil stał myśląc, co zrobić. Owszem chciał spędzić z Alexem więcej czasu. Jednak… Nie był pewny czy powinien zaufać starszemu.

- Raz się żyje – pomyślał, otwierając drzwi i zajął siedzenie pasażera.

- Powiedz, że jesteś głodny – Alex, odpalił samochód, wrzucił bieg i wyjechał z parkingu szkolnego.

- Jestem – przytaknął, zapinając pas, bojąc się o własne życie – Od kiedy masz prawko?- zacisnął powieki, gdy Alex dryift’em wszedł w zakręt.

- Na studiach miałem kolegę, który brał udział w wyścigach samochodowych - zaczął opowiadać Alex tęsknym głosem, sprawnie mijając samochody – Całymi dniami grywał na komputerze albo na konsoli w Need For Speed, a wieczorami ścigał się w realu. Pewnego dnia zabrał mnie ze sobą…- spojrzał przelotnie na pasażera – możesz wierzyć lub nie, ale pokochałem tą adrenalinę... Rozpędzenie samochodu do maksimum, i sama myśl, że wystarczy jedna zła decyzja, jeden zły ruch i no, cóż… Kończyło się to źle, zazwyczaj.

Teraz przynajmniej wiedział dlaczego Alex wolał sportowe i szybkie samochody.

- Mi za to życie miłe – spojrzał na licznik, którego wskazówka wskazywała sto osiemdziesiąt, i wciąż rosło – Więc jeśli możesz to zwolnij – powiedział z sercem w gardle.

Alex spełnił prośbę nastolatka bez mrugnięcia okiem. Myślał, że spodoba mu się szybka jazda tak jak każdemu nastolatkowi. Ten jednak każdym nie był.

- To, na co masz ochotę?- wrócił do wcześniejszego tematu, zatrzymując samochód na czerwonym świetle – Kuchnia włoska, chińska?- posłał mu pytające spojrzenie – Bo znam kilka dobrych restauracji.

- He?- no to mu się dopiero w głowie nie mieściło. Spojrzał po sobie później na Alex ’a i znów na siebie – Ty tak na poważnie?- rzekł osłupiały.

- Oczywiście – zaśmiał się, widząc minę młodszego, ruszając – Masz coś przeciwko?

- Oczywiście – sparodiował głos i śmiech kierowcy – Mam wiele sprzeciwów! Spójrz na siebie i na mnie!

Phil był tak zaskoczony, że nie zwrócił uwagi, iż zwraca się do starszego na ty.

- I?

- Nie wiem czy masz alzheimera czy to na starość pamięć ci siada, ale mnie się trzyma z daleka od takich miejsc!

- Skończyłeś już?- Alex stanął przed dużym budynkiem – Jesteśmy na miejscu – poinformował oniemiałego chłopaka.

- Alex…- mężczyzna szybko skierował wzrok na Philipa, nie wierząc, że ten wypowiedział jego imię, i to w zdrobnieniu – nie rób mi tego, proszę – skończył cichym i błagającym głosem.

- Nie jesteś głodny?

- Nie o to chodzi – odparł, odwracając głowę.

- To, o co?

- Ja…- zaciął się, nie będąc pewnym czy chce, aby Alex go poznał. Jednak ten coś mu o sobie powiedział to teraz jego kolej – nie lubię jeść w takich miejscach, bo ludzie sprawiają, że jest mi… Przykro i źle się czuje… A, sami kelnerzy traktują mnie jak robaka – dokończył żałośnie.

- Będziesz ze mną – próbował przekonać nastolatka. Nie chciał go jeszcze odwozić do domu. Specjalnie wyszedł wcześniej z pracy, udając ból głowy. Miał dosyć siedzenia w biurze, a do tego rozmowa z teściem i szefem w jednym sprawiła, że odechciało mu się wszystkiego. Jednak gdy pomyślał o nastolatku zapragnął go zobaczyć i porozmawiać. Tylko przy nim potrafił się odprężyć.  – Nie pozwolę, aby…

- Nie proś, abym tam wszedł – przerwał błagalnie.

Alex westchnął, widząc smutek w oczach Philipa. Już wiedział, że ile razy ten na niego spojrzy tymi swoimi pięknymi oczyskami to przegrywać będzie za każdym razem.

- W porządku – poddał się, wnioskując, że młodszy nie chce spędzać z nim wolnego czasu – Odwiozę cię do domu – mimo, iż nie chciał, to nie miał innego wyjścia.

- Dobrze – rzekł przygaszony wizją powrotu, i tego, iż Alex nie zaproponował czegoś innego.


            

        Pozdrowionka dla Miku Nao 암, mam nadzieje, że mimo iż krótko to się podobało :)


5 komentarzy:

  1. Oh, dobrze Phil mógł zaproponować coś innego.

    A może tak w następnym rozdziale Alex na to wpadnie! Haha :D

    No, to mi się podobało, olał pracę na jakiś czas i spotkał się z Philem.

    O tym pisałam w poprzednim komentarzu, który się nie dodał. ;c

    Czeeeeeekam na więęęęęęcej !!! :D

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie :* polecam do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Troszkę krótkie ale fajnie ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobało i to bardzo! Kocham Philipa, tylko szkoda, że tak unika Alex'a. Jestem bardzo ciekawa jak rozwiniesz wątek Thompsona i Philipa. W końcu ten pierwszy ma narzeczoną...
    Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    mam nadzieję, że Alex wpadnie na pomysł aby zaproponować coś innego, już z tonu jego wypowiedzi może to wywnioskować, a może sam Philip coś zaproponuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń