Phil starał się unikać Alex ‘a jak tylko mógł. Gdy wracał do
domu, a ten siedział z Elizabeth w salonie, opuszczał głowę i szedł do kuchni
bądź wbiegał po schodach na piętro do swojego pokoju, w którym się zamykał i
siedział, sam. Nie schodził nawet na kolację. Miał świadomość, że narzeczony
siostry również tam będzie, a nie potrafił już spojrzeć na niego tak jak
wcześniej. Nie potrafił również być obojętny i udawać kogoś, kim nie był.
Chciał okazać tyle samo ciepła i serdeczności Alexowi tak jak on jemu, ale
nie potrafił. Bał się, że jeśli mu zaufa i otworzy się, straszy go wyśmieje prosto w oczy. Tak jak zrobili to jego ojciec i siostra. Natomiast w
wydawnictwie, gdy mijał mężczyznę spuszczał wystraszony wzrok i napinał mięśnie
czekając na kpiny ze strony starszego.
- Witaj, Philipi’e – słyszał przyjazny głos Alex ’a.
- Dzień dobry panie Thompson – odpowiadał, bo tego wymagała
kultura.
I, tak wyglądała jakakolwiek ich rozmowa.
Raz, gdy nie zdążył przemknąć niezauważony zamienił z Alexem
więcej zdań niż tylko witanie.
- Dołączysz do nas, Philipie?- Alex siedział w salonie z Elizabeth.
Przed nimi na stoliku stały dwie filiżanki, talerzyk z ciastkami oraz kwiaty,
które były zmieniane każdego dnia.
- Dziękuje, ale muszę domówić – odparł tak jak go uczono od
dziecka, przystając na schodach.
Siostra spojrzała na niego podejrzliwie, odrywając wzrok od
magazynu o modzie, a mężczyzna skrzywił się, słysząc tak oficjalną odpowiedź.
Liczył na coś bardziej w stylu „ Mam ważniejsze sprawy niż picie z panem
herbatki, panie Thompson”.
- W porządku – rzekł zawiedzionym głosem.
Nastolatek poczuł kucie w klatce, słysząc ton głosu mężczyzny.
Nie lubił, gdy ludzie czuli się zranieni przez niego. Dlatego też westchnął i
zszedł do salonu siadając na fotelu, który stał naprzeciwko Alex ’a. Ten uśmiechnął
się przyjaźnie. Nie tylko ustami, ale i oczami.
- Jak w szkole?- zagadnął starszy, sięgając po filiżankę z
kawą.
- Normalnie – wzruszył ramionami, siadając po turecku – A jak
w pracy?
- W porządku – odpowiedział tak samo jak młodszy – Tak sądzę
– dodał.
Później siedzieli w ciszy, zerkając na siebie od czasu do
czasu. Tak by studentka nie zauważyła ich ukradkowych spojrzeń.
OoO
Phil spakował książki i zeszyt jak tylko usłyszał swoje wybawienie, dzwonek. Razem z przyjacielem przepychali się przez innych
uczniów, by wyjść ze szkoły. Na schodach przy wyjściu z budynku stanął, nie
wierząc w to, co widz. Otóż, na parkingu szkolnym stał Alex. Oparty o bok
samochodu, a na około niego zgraja dziewczyn, uśmiechających i patrzących na
niego maślanym wzrokiem.
- Widzisz to?-
powiedział Richard, patrząc nie na mężczyznę, a na samochód.
- To znaczy?- złapał przyjaciela za rękaw, i pociągnął,
robiąc przejście innym.
- Fura, chłopie! Widzisz ją?
- Nie jestem ślepy – powiedział Phil, wzruszając ramionami –
Jest zajęty!- krzyknął do nastolatek.
- Znasz go?- wyrwał rękę z uścisku – I nie chwalisz się?!
- Bo nie ma czym – włożył dłonie do przydługich i za
szerokich spodni przez co miał je nisko na biodrach. Tylko rozciągnięty, czarny
bezrękawnik zakrywał bokserki – To narzeczony Eli.
- Tej Eli? Twojej Eli? Elizabeth?- popatrzył na przyjaciela,
by upewnić się czy ten, aby nie robi go w bambuko.
- Ale z ciebie młokos!- dźgnął go łokciem w żebra –
Oczywiście, że tej Eli. Mojej Eli. Elizabeth!- -przedrzeźniał rówieśnika.
- Bardzo śmieszne – pomasował bolące miejsce – To może…
- Zapomnij!- przerwał przyjacielowi, domyślając się o co chce prosić – Ty młoda…- oczywiście
spojrzały wszystkie dziewczyny, które gapiły się na Alex ’a – masz chusteczkę?
- Ta- Tak – wyjąkała ta, na którą się patrzył, wyciągając z
plecaka małą paczuszkę.
- To wytrzyj usta, bo się ośliniłaś – wyśmiał młodszą
uczennice. Aż zacisnął pięści, gdy to wypowiedział. Nie miał zielonego pojęcia,
dlaczego to powiedział, i dlaczego wkurwiło go to jak starszy jest oblegany
przez płeć piękną – I nie. Nie załatwię – syknął do Richard’a, wyprzedzając go.
- Nawet nie wiesz, co chciałem powiedzieć – burknął,
przyśpieszając.
- Oj, uwierz, że wiem – przystanął, i spojrzał na przyjaciela
– Jeśli coś załatwię, to to, że nie wsiądziesz do tego samochodu.
- Zajebisty przyjaciel!- powiedział oskarżycielsko. Mu się
przecież nie odmawia. On zawsze dostaje to, co chce!
- Skoro tak uważasz – odparł obojętnie nie zwracając uwagi
na ironię w głosie Richarda – Trzym się!!!- pożegnał się z kolegą, zostawiając
go przy jego samochodzie - Dzień dobry, panie Thompson! – chłopak zatrzymał się,
spoglądając obojętnie na starszego. A raczej próbował.
- Witaj, Philipie -
przywitał się, uśmiechając przyjaźnie.
- Czy mogę spytać, co pan tu robi?- schował włosy za ucho,
odsłaniając swoją przystojną twarz jak i duże piwne oczy – Bo z tego co wiem to
Elizabeth skończyła liceum dwa lata temu.
- To chyba logiczne po co tu jestem – odparł niewzruszony
obojętnością nastolatka – Przyjechałem po ciebie.
- Aha – był w takim szoku, że jego usta wypowiedziały tylko
tyle.
- No, wsiadaj – popędził oniemiałego licealistę, siadając za kierownicą.
Phil stał myśląc, co zrobić. Owszem chciał spędzić z Alexem
więcej czasu. Jednak… Nie był pewny czy powinien zaufać starszemu.
- Raz się żyje – pomyślał, otwierając drzwi i zajął
siedzenie pasażera.
- Powiedz, że jesteś głodny – Alex, odpalił samochód, wrzucił
bieg i wyjechał z parkingu szkolnego.
- Jestem – przytaknął, zapinając pas, bojąc się o własne
życie – Od kiedy masz prawko?- zacisnął powieki, gdy Alex dryift’em wszedł w
zakręt.
- Na studiach miałem kolegę, który brał udział w wyścigach
samochodowych - zaczął opowiadać Alex tęsknym głosem, sprawnie mijając
samochody – Całymi dniami grywał na komputerze albo na konsoli w Need For
Speed, a wieczorami ścigał się w realu. Pewnego dnia zabrał mnie ze sobą…-
spojrzał przelotnie na pasażera – możesz wierzyć lub nie, ale pokochałem tą
adrenalinę... Rozpędzenie samochodu do maksimum, i sama myśl, że wystarczy jedna
zła decyzja, jeden zły ruch i no, cóż… Kończyło się to źle, zazwyczaj.
Teraz przynajmniej wiedział dlaczego Alex wolał sportowe i
szybkie samochody.
- Mi za to życie miłe – spojrzał na licznik, którego
wskazówka wskazywała sto osiemdziesiąt, i wciąż rosło – Więc jeśli możesz to zwolnij –
powiedział z sercem w gardle.
Alex spełnił prośbę nastolatka bez mrugnięcia okiem. Myślał, że spodoba mu się szybka jazda tak jak każdemu nastolatkowi. Ten jednak każdym nie był.
- To, na co masz ochotę?- wrócił do wcześniejszego tematu,
zatrzymując samochód na czerwonym świetle – Kuchnia włoska, chińska?- posłał mu
pytające spojrzenie – Bo znam kilka dobrych restauracji.
- He?- no to mu się dopiero w głowie nie mieściło. Spojrzał
po sobie później na Alex ’a i znów na siebie – Ty tak na poważnie?- rzekł
osłupiały.
- Oczywiście – zaśmiał się, widząc minę młodszego, ruszając
– Masz coś przeciwko?
- Oczywiście – sparodiował głos i śmiech kierowcy – Mam
wiele sprzeciwów! Spójrz na siebie i na mnie!
Phil był tak zaskoczony, że nie zwrócił uwagi, iż zwraca się do starszego na ty.
Phil był tak zaskoczony, że nie zwrócił uwagi, iż zwraca się do starszego na ty.
- I?
- Nie wiem czy masz alzheimera czy to na starość pamięć ci
siada, ale mnie się trzyma z daleka od takich miejsc!
- Skończyłeś już?- Alex stanął przed dużym budynkiem –
Jesteśmy na miejscu – poinformował oniemiałego chłopaka.
- Alex…- mężczyzna szybko skierował wzrok na Philipa, nie
wierząc, że ten wypowiedział jego imię, i to w zdrobnieniu – nie rób mi tego,
proszę – skończył cichym i błagającym głosem.
- Nie jesteś głodny?
- Nie o to chodzi – odparł, odwracając głowę.
- To, o co?
- Ja…- zaciął się, nie będąc pewnym czy chce, aby Alex go
poznał. Jednak ten coś mu o sobie powiedział to teraz jego kolej – nie lubię
jeść w takich miejscach, bo ludzie sprawiają, że jest mi… Przykro i źle się czuje… A, sami
kelnerzy traktują mnie jak robaka – dokończył żałośnie.
- Będziesz ze mną – próbował przekonać nastolatka. Nie
chciał go jeszcze odwozić do domu. Specjalnie wyszedł wcześniej z pracy, udając
ból głowy. Miał dosyć siedzenia w biurze, a do tego rozmowa z teściem i szefem w jednym sprawiła, że odechciało mu się wszystkiego. Jednak gdy pomyślał o nastolatku zapragnął go zobaczyć i porozmawiać. Tylko przy nim potrafił się odprężyć. – Nie pozwolę, aby…
- Nie proś, abym tam wszedł – przerwał błagalnie.
Alex westchnął, widząc smutek w oczach Philipa. Już
wiedział, że ile razy ten na niego spojrzy tymi swoimi pięknymi oczyskami to
przegrywać będzie za każdym razem.
- W porządku – poddał się, wnioskując, że młodszy nie chce
spędzać z nim wolnego czasu – Odwiozę cię do domu – mimo, iż nie chciał, to nie
miał innego wyjścia.
- Dobrze – rzekł przygaszony wizją powrotu, i tego, iż
Alex nie zaproponował czegoś innego.
Pozdrowionka dla Miku
Nao 암, mam nadzieje, że mimo iż krótko to się podobało :)
Oh, dobrze Phil mógł zaproponować coś innego.
OdpowiedzUsuńA może tak w następnym rozdziale Alex na to wpadnie! Haha :D
No, to mi się podobało, olał pracę na jakiś czas i spotkał się z Philem.
O tym pisałam w poprzednim komentarzu, który się nie dodał. ;c
Czeeeeeekam na więęęęęęcej !!! :D
Buziaki :*
Super opowiadanie :* polecam do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńTroszkę krótkie ale fajnie ☺
OdpowiedzUsuńPodobało i to bardzo! Kocham Philipa, tylko szkoda, że tak unika Alex'a. Jestem bardzo ciekawa jak rozwiniesz wątek Thompsona i Philipa. W końcu ten pierwszy ma narzeczoną...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;)
Hej,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Alex wpadnie na pomysł aby zaproponować coś innego, już z tonu jego wypowiedzi może to wywnioskować, a może sam Philip coś zaproponuje...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka