Małżeństwo i ich córka stali w ciszy. Pan Macedon próbował
uspokoić swój oddech i nerwy, chodząc od kominka do sofy. Pani Macedon usiadła
na fotelu, splatając dłonie na kolanach, zaciskając usta w cienką linię. A ich
córka patrzyła to na ojca, to na matkę, nie wiedząc, co się stanie. W końcu,
gdy właściciel wydawnictwa ostatni raz głośno odetchnął, przystanął patrząc
kpiąco na żonę.
- I po co ci to było?- odezwał się chłodno do projektantki
wnętrz - Po siedemnastu latach będziesz idealna matką?- prychnął pod nosem.
- Miałam stać i patrzeć jak go bijesz?- odpowiedziała równie
szyderczo.
- A czy tego nie robiłaś?-
uśmiechnął się chłodno - Przyznaj, że broniłaś go tylko ze względu na
Alexandra.
- Być może - odparła zagadkowo, patrząc na córkę - A Ty?
Jesteś z siebie dumna?
- Ale mamuś ja nic nie zrobiłam - próbowała się bronić.
- Nie?- zapytała udając zdziwienie - A kto naskoczył na
brata przy narzeczonym? Ja?- zakpiła wskazując na siebie palcem.
- Sam sobie zawinił!- tupnęła nogą – Przez niego się
pokłóciliście!
- Zamknij się dziewczyno!- matka wstała, i podeszła do córki
– Pomyśl, co Alexander teraz o tobie pomyśli! Co o nas pomyśli!
- Zostaw ją!- wtrącił się pan domu, broniąc córki.
- Mam dosyć!- poddała się kobieta – Człowiek przyjeżdża
raz na jakiś czas do domu i zastaje kompletny chaos – projektantka ruszyła w
stronę schodów – Wcale się nie zdziwię jak za kilka dni zadzwonią państwo
Thompsonowie i zerwą zaręczyny.
- Tatusiu?- pisnęła wystraszona – Czy to prawda?
- Oczywiście, że nie!- zapewnił córkę – I wiesz tak samo jak
ja, że nie mogą tego zrobić!- zwrócił się do żony.
- Zobaczymy – odparła, nim zniknęła na piętrze.
OoO
Alex i Philip leżeli w ciszy, którą przerywało zaciąganie
nosa młodszego. Mężczyzna ani na chwilę nie przestał głaskać teraz już spoconych
włosów nastolatka.
- Alex...- odezwał
się długo po tym jak się uspokoił - tam na dole...
- Nie, Philipi’e - przerwał mu, domyślając się, o co chcę
spytać - Nie chciałem, by ojciec cię uderzył - chłopak wtulił się bardziej
słysząc ciepły głos starszego - Dlatego się wtrąciłem. Co prawda za późno, ale
wierz mi lub nie. Nigdy nie byłem postawiony w takiej sytuacji.
- Myślałem, że bronisz Elizabeth - podniósł głowę i oparł
brodę na piersi Alexa - Jestem taki głupi.
- Wcale nie...
- Owszem, jestem - wszedł mu w zdanie - Gdybym był
mądrzejszy to nie odrzucałbym Cię...-
przerwał na chwilę by uspokoić swój drżący głos – i nie prowokowałbym
ojca.
- Masz rację - przytaknął, patrząc w czerwone i spuchnięte
oczy od płaczu - Ale to nie czyni cię
głupcem, Philipi’e.
- Alex…- nastolatek zobaczył szeroki uśmiech na twarzy
starszego. Zresztą widział go za każdym razem, gdy wypowiadał jego imię – I z
czego się śmiejesz?- licealista uderzył lekko mężczyznę w brzuch z otwartej
dłoni.
- Ugh…- jęknął, napinając mięśnie, robiąc pół brzuszek,
przez co ich twarze dzieliły centymetry – Powtórz – szepnął, owiewając twarz
Phil’a.
- Alex…- uczynił, o co go poproszono, patrząc prosto w
niebieskie oczy.
- Jeszcze raz – poprosił, przybliżając twarz do drugiej.
- Alex – westchnął tuż przy ustach mężczyzny, czując pod
dłonią jak szybko bije jego serce.
Alexander objął dłonią twarz młodszego i przyciągnął go do
siebie, złączając ich usta. Delikatnie i czule. Pocałunek był krótki, i
zakończył szybciej niż pragnął mężczyzna. Jednak nie chciał wystraszyć
młodszego jeszcze bardziej.
Phil zamknął oczy na to odczucie. Nawet, gdy Alex rozdzielił
ich usta. Chciał zapamiętać to jak najdłużej. Całą przyjemność i rozkosz, którą
poczuł.
- Przepraszam – odezwał się cicho Alex. Nie wiedział, czego
spodziewać, przecież Philip mógł go strzelić w pysk lub zwyzywać.
- Wszystko w porządku – zapewnił, otwierając oczy.
Ich twarze nadal dzieliły centymetry, lecz Philip nie miał
odwagi, by pocałować Alexa ’a. Westchnął ostatni raz i ułożył głowę tak jak
wcześniej. Przymknął oczy, a spokojny rytm serca mężczyzny ukołysał go do snu.
Alex leżał z Philem w objęciach. Nie potrafił go zostawić
nawet wtedy, gdy ten usnął i oddychał równomiernie. Wiedział, że nie może spać
u nastolatka w pokoju. Po pierwsze miał narzeczoną… A po drugie jakby to
wyglądało, gdyby ktoś ich zobaczył jak śpią w jednym łóżku lub wychodzą razem z
pokoju?
Mimo tego, iż nie chciał i nie miał ochoty, delikatnie
uniósł Phila i położył go, przykrywając kołdrą. Nim wyszedł delikatnie pocałował
nastolatka w uchylone usta, i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
OoO
Philip obudził się wyspany i wypoczęty jak nigdy. Mimo, iż
policzek pulsował lekko bólem to nie był wstanie zepsuć mu doskonałego humoru.
Wiedział, dzięki komu go zawdzięcza i miał w planach wynagrodzić to pewnej
osobie. Rozbudził się dopiero, gdy letnia woda zmyła z niego sen. Po umyciu
zębów i uczesaniu włosów, poszedł się ubrać. Były to zazwyczaj luźne ciuchy, które
wisiały na nim jak na wieszaku. Nie wstydził się tego, że połowa, a raczej
większość jego ubrań była znoszona, rozciągnięta i kolory były wyblakłe.
Kupował je, pomagając innym. Włożył jasne jeansy, które miały za długie
nogawki, przez co po nich deptał i były całe obszarpane. Kolana były tak
wytarte, że wystarczyło lekko napiąć nogę, by pękły. Na zieloną koszulkę, zarzucił
czarną bluzę z kapturem oraz czerwone tenisówki. Do portfela schował swoje
kieszonkowe, a później wsunął go do kieszeni. Zbiegając ze schodów minął się ze
sprzątaczka, która szła usprzątać jego pokój jak i łazienkę.
- Wiesz, że sam po sobie sprzątam?- zadawał zawsze te samo
pytanie – Nie musisz po mnie poprawiać.
- Nonsens, paniczu. Jestem tu od sprzątania i za to mam
płacone – mówiła sucho i odchodziła.
Każdego ranka w kuchni była już kucharka. Rosalinn wyciągała
z piekarnika rogaliki jak tylko zobaczyła licealistę.
- Siema!- przywitał się. Pocałował kobietę w policzek i usiadł
na swoim miejscu. Przed nim stał kubek kawy, sok ananasowy, i po chwili talerz
rogalików.
- Witaj, paniczu – odpowiedziała – Smacznego – dodała
kobieta, widząc jak Phil wypycha usta ciepłym francuskim rogalikiem.
- Fieki – odpowiedział z pełną buzią.
- Jedziesz dziś do Jo, paniczu?- spytała matczynym głosem.
- Ehe – pokiwał głową, przez co jego włosy zasłoniły mu pół
twarzy.
- Oślepniesz kiedyś – podeszła do syna swojego pracodawcy po
drodze ściągając ze swoich włosów gumkę. Zgarnęła wszystkie czerwone włosy
chłopaka i upięła je w kucyka przy karku – I od razu lepiej, prawda?
- Nom…- odpowiedział posyłając kobiecie szczery uśmiech.
Oboje odwrócili głowę chcąc zobaczyć, kto wszedł do kuchni.
Phil uśmiechnął się radośnie widząc Alex ’a. Co prawda jego wygląd był
perfekcyjny, jednak koszulę miał tą samą. Jak tylko sobie przypomniał ile
czułości okazał mu mężczyzna poczuł rozlewające się ciepło w sercu i ciele.
- Dzień dobry – powitał najpierw kobietę – Witaj, Philipi’e
– Alex, zajął dokładnie to samo miejsce, co zawsze, częstując się rogalikiem z
talerza nastolatka.
- Dzień dobry – odpowiedziała kucharka, nalewając kawę. Nie,
już nie pytała jaką i gdzie podać.
Może na początku dziwił ją widok panicz Thompsona w kuchni.
Dziś jednak wiedziała, że woli siedzieć w towarzystwie młodszego. Mimo, iż
nastolatek wiele razy go odrzucał i nie chciał z nim rozmawiać to Alexander się
nie poddał. I, co otrzymał w zamian? Najlepszego przyjaciela, jakiego można
sobie wymarzyć.
- Oddawaj! To moje!- Phil wyrwał nadgryzionego rogalika z
rąk Alex ‘a, wkładając go szybko do ust.
- Nie bądź łakomy – skarcił wesoło nastolatka – Patrz ile
ich jeszcze masz – wskazał dłonią na pełny talerz.
- Jestem nastolatkiem!- próbował się wytłumaczyć,
zawstydzony – Muszę dużo jeść!
- Jak dzieci – skomentowała kobieta zachowanie młodszych,
stawiając filiżankę z kawą przed gościem. Oraz rogaliki.
- Dziękuje – uśmiechnął się miło do kobiety, po czym sięgnął
po rogalika.
- Smacznego – kobieta i Phil odezwali się równocześnie.
Alex kiwnął głową w podzięce. Nastolatek wstał chowając brudne naczynia do
zmywarki i przygotował rzeczy, które miał zabrać do sierocińca. Krzątał się po
kuchni zaglądając do każdej szafki.
- Nie ma czekolad?- oparł się biodrem o blat, patrząc na
kobietę.
- Są w samochodzie – odpowiedziała.
- Okej – spojrzał na mężczyznę, nie wiedząc jak go poprosić,
aby z nim pojechał – Alex?
- Słucham?- skierował swoje rozbawione spojrzenie, czekając
na pytanie.
- No… Ten…- Phil podszedł do Alex ’a stając za jego plecami.
Płożył brodę na jego barku.
- Tak?- Alex odstawił filiżankę, odsuwając ją od siebie,
dając do zrozumienia kucharce, że może ją zabrać.
- No… Ten…
- To już mówiłeś – Alex próbował się nie roześmiać słysząc
głos Phil’a – A, co dalej?
- Kopnąć cię!?- oburzył się żartami starszego.
- Nie sądzisz, że było by raczej trudno?- dalej żartował –
Philipi’e – powiedział poważniej, gdy nastolatek westchnął zgaszony.
- Ja…- westchnął. Podejmując decyzje – chcę, abyś kogoś
poznał – wykrztusił w końcu.
- Dziewczynę?- Alex chciał odwrócić głowę i spojrzeć na
Philipa, ale nie mógł. Powód jest jeden. Ich usta dzieliłyby znów milimetry, a Alex'owi
nie wystarczyłby krótki pocałunek. Dlatego też siedział jak na szpilkach,
patrząc wprost na drzwi.
- Nie – zaprzeczył, odsuwając się od Alex ‘a – To akurat
chłopak – mężczyzna szybko obrócił się na krześle w stronę licealisty.
- Jesteś gejem?- zapytał drżącym głosem.
Teraz zrozumiał, dlaczego Phil tak spokojnie odebrał ich
pocałunek.
- Może – odpowiedział niejasno, wzruszając ramionami.
Tak naprawdę Philip nie znał odpowiedzi na to pytanie. Nigdy
nie poznał nikogo na tyle blisko by coś do kogoś poczuć. No, dobra znał dość
dobrze swojego przyjaciela, ale nie brał pod uwagę by mogli być razem. Również
też mu się nie podobał. Na dziewczyny też nie zwracał szczególnej uwagi. Mimo,
iż są uważane za płeć piękną to on widział w nich tylko… Dziewczyny. Jednak
wczoraj się wszystko zmieniło. Zmienił to Alex. Miał ochotę go pocałować nawet
tu i teraz. Przy kucharce, i wcale nie przejąłby się tym, co o tym myśli.
Chciał być obejmowany przez Alex ‘a. Przez cały czas.
- To jak? Masz czas?- zapytał, oniemiałego mężczyznę.
- Emm… A, to zależy.
- Od czego?- Philip podszedł do kucharki, która przyglądała
i przysłuchiwała rozmowie. Nastolatek uśmiechnął się niewinnie. Jasne. Mógł
powiedzieć mężczyźnie, że chłopak, którego ma poznać ma dopiero pięć lat? Ale,
po co?
- Czy jest to dla ciebie ważne, abym go poznał – Alex,
oczywiście chciał poznać chłopaka nastolatka, bo to znaczyło, że licealista się
przed nim otwiera. A, jego trud nie poszedł na marne. Ale, dlaczego ściska go w
żołądku na myśl, że Phil ma kogoś?
- I, on jest dla mnie ważny – dodał, biorąc siatki od
kobiety.
- Dobrze – zgodził się, Alex.
- Wspaniale – ucieszył się nastolatek – To jedziemy twoim
autem!- i wyszedł tylnym wejściem, by udać się do garażu po czekolady.
- Bardzo, nawet bym powiedział – zakpił, krzywiąc się lekko.
Alex westchnął przygaszony. Chciał widzieć nastolatka tak
radosnego każdego dnia. Ale na samą myśl, że uszczęśliwia go inny chłopak jakoś
popsuło mu to humor. I, sama myśl, że Philip zwraca się do niego na ty, nie poprawiła
mu samopoczucia.
- Będzie dobrze – pocieszyła go kobieta, dając jeszcze jedną
siatkę.
- Oczywiście – sarknął, nim podążył za nastolatkiem.
fajne,mamuśka po latach się znalazła ja by chyba chłopa zrzuciła z10 pietra
OdpowiedzUsuńUuu.. Alex zazdrosny. Super, że odważył się na tak poważny krok - pocałunek ! :D
OdpowiedzUsuńBarbara
Hejka,
OdpowiedzUsuńcudownie, Alex zazdrosny o Philipa ;) chce go widzieć radosnego, ale myśl że inny chłopak go uszczęśliwia zamartwia... a nie można by było zerwać tych zaręczyn, a jednak Alex dawał by wsparcie Philipowi, mam nadzieję że matka naprawdę chce pomóc synowi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka