sobota, 8 sierpnia 2015

Ukryta Miłość - 10

Ehhh... No i proszę rozdzialik :)


Małżeństwo i ich córka stali w ciszy. Pan Macedon próbował uspokoić swój oddech i nerwy, chodząc od kominka do sofy. Pani Macedon usiadła na fotelu, splatając dłonie na kolanach, zaciskając usta w cienką linię. A ich córka patrzyła to na ojca, to na matkę, nie wiedząc, co się stanie. W końcu, gdy właściciel wydawnictwa ostatni raz głośno odetchnął, przystanął patrząc kpiąco na żonę.

- I po co ci to było?- odezwał się chłodno do projektantki wnętrz - Po siedemnastu latach będziesz idealna matką?- prychnął pod nosem.

- Miałam stać i patrzeć jak go bijesz?- odpowiedziała równie szyderczo.

- A czy tego nie robiłaś?-  uśmiechnął się chłodno - Przyznaj, że broniłaś go tylko ze względu na Alexandra.

- Być może - odparła zagadkowo, patrząc na córkę - A Ty? Jesteś z siebie dumna?

- Ale mamuś ja nic nie zrobiłam - próbowała się bronić.

- Nie?- zapytała udając zdziwienie - A kto naskoczył na brata przy narzeczonym? Ja?- zakpiła wskazując na siebie palcem.

- Sam sobie zawinił!- tupnęła nogą – Przez niego się pokłóciliście!

- Zamknij się dziewczyno!- matka wstała, i podeszła do córki – Pomyśl, co Alexander teraz o tobie pomyśli! Co o nas pomyśli!

- Zostaw ją!- wtrącił się pan domu, broniąc córki.

- Mam dosyć!- poddała się kobieta – Człowiek przyjeżdża raz na jakiś czas do domu i zastaje kompletny chaos – projektantka ruszyła w stronę schodów – Wcale się nie zdziwię jak za kilka dni zadzwonią państwo Thompsonowie i zerwą zaręczyny.

- Tatusiu?- pisnęła wystraszona – Czy to prawda?

- Oczywiście, że nie!- zapewnił córkę – I wiesz tak samo jak ja, że nie mogą tego zrobić!- zwrócił się do żony.


- Zobaczymy – odparła, nim zniknęła na piętrze.


OoO



Alex i Philip leżeli w ciszy, którą przerywało zaciąganie nosa młodszego. Mężczyzna ani na chwilę nie przestał głaskać teraz już spoconych włosów nastolatka.

- Alex...-  odezwał się długo po tym jak się uspokoił - tam na dole...

- Nie, Philipi’e - przerwał mu, domyślając się, o co chcę spytać - Nie chciałem, by ojciec cię uderzył - chłopak wtulił się bardziej słysząc ciepły głos starszego - Dlatego się wtrąciłem. Co prawda za późno, ale wierz mi lub nie. Nigdy nie byłem postawiony w takiej sytuacji.

- Myślałem, że bronisz Elizabeth - podniósł głowę i oparł brodę na piersi Alexa - Jestem taki głupi.

- Wcale nie...

- Owszem, jestem - wszedł mu w zdanie - Gdybym był mądrzejszy to nie odrzucałbym Cię...-  przerwał na chwilę by uspokoić swój drżący głos – i nie prowokowałbym ojca.

- Masz rację - przytaknął, patrząc w czerwone i spuchnięte oczy od płaczu -  Ale to nie czyni cię głupcem, Philipi’e.

- Alex…- nastolatek zobaczył szeroki uśmiech na twarzy starszego. Zresztą widział go za każdym razem, gdy wypowiadał jego imię – I z czego się śmiejesz?- licealista uderzył lekko mężczyznę w brzuch z otwartej dłoni.

- Ugh…- jęknął, napinając mięśnie, robiąc pół brzuszek, przez co ich twarze dzieliły centymetry – Powtórz – szepnął, owiewając twarz Phil’a.

- Alex…- uczynił, o co go poproszono, patrząc prosto w niebieskie oczy.

- Jeszcze raz – poprosił, przybliżając twarz do drugiej.

- Alex – westchnął tuż przy ustach mężczyzny, czując pod dłonią jak szybko bije jego serce.
Alexander objął dłonią twarz młodszego i przyciągnął go do siebie, złączając ich usta. Delikatnie i czule. Pocałunek był krótki, i zakończył szybciej niż pragnął mężczyzna. Jednak nie chciał wystraszyć młodszego jeszcze bardziej.
Phil zamknął oczy na to odczucie. Nawet, gdy Alex rozdzielił ich usta. Chciał zapamiętać to jak najdłużej. Całą przyjemność i rozkosz, którą poczuł.

- Przepraszam – odezwał się cicho Alex. Nie wiedział, czego spodziewać, przecież Philip mógł go strzelić w pysk lub zwyzywać.

- Wszystko w porządku – zapewnił, otwierając oczy.

Ich twarze nadal dzieliły centymetry, lecz Philip nie miał odwagi, by pocałować Alexa ’a. Westchnął ostatni raz i ułożył głowę tak jak wcześniej. Przymknął oczy, a spokojny rytm serca mężczyzny ukołysał go do snu.
Alex leżał z Philem w objęciach. Nie potrafił go zostawić nawet wtedy, gdy ten usnął i oddychał równomiernie. Wiedział, że nie może spać u nastolatka w pokoju. Po pierwsze miał narzeczoną… A po drugie jakby to wyglądało, gdyby ktoś ich zobaczył jak śpią w jednym łóżku lub wychodzą razem z pokoju?
Mimo tego, iż nie chciał i nie miał ochoty, delikatnie uniósł Phila i położył go, przykrywając kołdrą. Nim wyszedł delikatnie pocałował nastolatka w uchylone usta, i wyszedł zamykając za sobą drzwi.


OoO


Philip obudził się wyspany i wypoczęty jak nigdy. Mimo, iż policzek pulsował lekko bólem to nie był wstanie zepsuć mu doskonałego humoru. Wiedział, dzięki komu go zawdzięcza i miał w planach wynagrodzić to pewnej osobie. Rozbudził się dopiero, gdy letnia woda zmyła z niego sen. Po umyciu zębów i uczesaniu włosów, poszedł się ubrać. Były to zazwyczaj luźne ciuchy, które wisiały na nim jak na wieszaku. Nie wstydził się tego, że połowa, a raczej większość jego ubrań była znoszona, rozciągnięta i kolory były wyblakłe. Kupował je, pomagając innym. Włożył jasne jeansy, które miały za długie nogawki, przez co po nich deptał i były całe obszarpane. Kolana były tak wytarte, że wystarczyło lekko napiąć nogę, by pękły. Na zieloną koszulkę, zarzucił czarną bluzę z kapturem oraz czerwone tenisówki. Do portfela schował swoje kieszonkowe, a później wsunął go do kieszeni. Zbiegając ze schodów minął się ze sprzątaczka, która szła usprzątać jego pokój jak i łazienkę.

- Wiesz, że sam po sobie sprzątam?- zadawał zawsze te samo pytanie – Nie musisz po mnie poprawiać.

- Nonsens, paniczu. Jestem tu od sprzątania i za to mam płacone – mówiła sucho i odchodziła.



Każdego ranka w kuchni była już kucharka. Rosalinn wyciągała z piekarnika rogaliki jak tylko zobaczyła licealistę.

- Siema!- przywitał się. Pocałował kobietę w policzek i usiadł na swoim miejscu. Przed nim stał kubek kawy, sok ananasowy, i po chwili talerz rogalików.

- Witaj, paniczu – odpowiedziała – Smacznego – dodała kobieta, widząc jak Phil wypycha usta ciepłym francuskim rogalikiem.

- Fieki – odpowiedział z pełną buzią.

- Jedziesz dziś do Jo, paniczu?- spytała matczynym głosem.

- Ehe – pokiwał głową, przez co jego włosy zasłoniły mu pół twarzy.

- Oślepniesz kiedyś – podeszła do syna swojego pracodawcy po drodze ściągając ze swoich włosów gumkę. Zgarnęła wszystkie czerwone włosy chłopaka i upięła je w kucyka przy karku – I od razu lepiej, prawda?

- Nom…- odpowiedział posyłając kobiecie szczery uśmiech.

Oboje odwrócili głowę chcąc zobaczyć, kto wszedł do kuchni. Phil uśmiechnął się radośnie widząc Alex ’a. Co prawda jego wygląd był perfekcyjny, jednak koszulę miał tą samą. Jak tylko sobie przypomniał ile czułości okazał mu mężczyzna poczuł rozlewające się ciepło w sercu i ciele.

- Dzień dobry – powitał najpierw kobietę – Witaj, Philipi’e – Alex, zajął dokładnie to samo miejsce, co zawsze, częstując się rogalikiem z talerza nastolatka.

- Dzień dobry – odpowiedziała kucharka, nalewając kawę. Nie, już nie pytała jaką i gdzie podać.

Może na początku dziwił ją widok panicz Thompsona w kuchni. Dziś jednak wiedziała, że woli siedzieć w towarzystwie młodszego. Mimo, iż nastolatek wiele razy go odrzucał i nie chciał z nim rozmawiać to Alexander się nie poddał. I, co otrzymał w zamian? Najlepszego przyjaciela, jakiego można sobie wymarzyć.

- Oddawaj! To moje!- Phil wyrwał nadgryzionego rogalika z rąk Alex ‘a, wkładając go szybko do ust.

- Nie bądź łakomy – skarcił wesoło nastolatka – Patrz ile ich jeszcze masz – wskazał dłonią na pełny talerz.

- Jestem nastolatkiem!- próbował się wytłumaczyć, zawstydzony – Muszę dużo jeść!

- Jak dzieci – skomentowała kobieta zachowanie młodszych, stawiając filiżankę z kawą przed gościem. Oraz rogaliki.

- Dziękuje – uśmiechnął się miło do kobiety, po czym sięgnął po rogalika.

- Smacznego – kobieta i Phil odezwali się równocześnie.

Alex kiwnął głową w podzięce.  Nastolatek wstał chowając brudne naczynia do zmywarki i przygotował rzeczy, które miał zabrać do sierocińca. Krzątał się po kuchni zaglądając do każdej szafki.

- Nie ma czekolad?- oparł się biodrem o blat, patrząc na kobietę.

- Są w samochodzie – odpowiedziała.

- Okej – spojrzał na mężczyznę, nie wiedząc jak go poprosić, aby z nim pojechał – Alex?

- Słucham?- skierował swoje rozbawione spojrzenie, czekając na pytanie.

- No… Ten…- Phil podszedł do Alex ’a stając za jego plecami. Płożył brodę na jego barku.

- Tak?- Alex odstawił filiżankę, odsuwając ją od siebie, dając do zrozumienia kucharce, że może ją zabrać.

- No… Ten…

- To już mówiłeś – Alex próbował się nie roześmiać słysząc głos Phil’a – A, co dalej?

- Kopnąć cię!?- oburzył się żartami starszego.

- Nie sądzisz, że było by raczej trudno?- dalej żartował – Philipi’e – powiedział poważniej, gdy nastolatek westchnął zgaszony.

- Ja…- westchnął. Podejmując decyzje – chcę, abyś kogoś poznał – wykrztusił w końcu.

- Dziewczynę?- Alex chciał odwrócić głowę i spojrzeć na Philipa, ale nie mógł. Powód jest jeden. Ich usta dzieliłyby znów milimetry, a Alex'owi nie wystarczyłby krótki pocałunek. Dlatego też siedział jak na szpilkach, patrząc wprost na drzwi.

- Nie – zaprzeczył, odsuwając się od Alex ‘a – To akurat chłopak – mężczyzna szybko obrócił się na krześle w stronę licealisty.

- Jesteś gejem?- zapytał drżącym głosem.

Teraz zrozumiał, dlaczego Phil tak spokojnie odebrał ich pocałunek.

- Może – odpowiedział niejasno, wzruszając ramionami.

Tak naprawdę Philip nie znał odpowiedzi na to pytanie. Nigdy nie poznał nikogo na tyle blisko by coś do kogoś poczuć. No, dobra znał dość dobrze swojego przyjaciela, ale nie brał pod uwagę by mogli być razem. Również też mu się nie podobał. Na dziewczyny też nie zwracał szczególnej uwagi. Mimo, iż są uważane za płeć piękną to on widział w nich tylko… Dziewczyny. Jednak wczoraj się wszystko zmieniło. Zmienił to Alex. Miał ochotę go pocałować nawet tu i teraz. Przy kucharce, i wcale nie przejąłby się tym, co o tym myśli. Chciał być obejmowany przez Alex ‘a. Przez cały czas.

- To jak? Masz czas?- zapytał, oniemiałego mężczyznę.

-  Emm… A, to zależy.

- Od czego?- Philip podszedł do kucharki, która przyglądała i przysłuchiwała rozmowie. Nastolatek uśmiechnął się niewinnie. Jasne. Mógł powiedzieć mężczyźnie, że chłopak, którego ma poznać ma dopiero pięć lat? Ale, po co?

- Czy jest to dla ciebie ważne, abym go poznał – Alex, oczywiście chciał poznać chłopaka nastolatka, bo to znaczyło, że licealista się przed nim otwiera. A, jego trud nie poszedł na marne. Ale, dlaczego ściska go w żołądku na myśl, że Phil ma kogoś?

- I, on jest dla mnie ważny – dodał, biorąc siatki od kobiety.

- Dobrze – zgodził się, Alex.

- Wspaniale – ucieszył się nastolatek – To jedziemy twoim autem!- i wyszedł tylnym wejściem, by udać się do garażu po czekolady.

- Bardzo, nawet bym powiedział – zakpił, krzywiąc się lekko.
Alex westchnął przygaszony. Chciał widzieć nastolatka tak radosnego każdego dnia. Ale na samą myśl, że uszczęśliwia go inny chłopak jakoś popsuło mu to humor. I, sama myśl, że Philip zwraca się do niego na ty, nie poprawiła mu samopoczucia.

- Będzie dobrze – pocieszyła go kobieta, dając jeszcze jedną siatkę.

- Oczywiście – sarknął, nim podążył za nastolatkiem. 

3 komentarze:

  1. fajne,mamuśka po latach się znalazła ja by chyba chłopa zrzuciła z10 pietra

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu.. Alex zazdrosny. Super, że odważył się na tak poważny krok - pocałunek ! :D

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka,
    cudownie, Alex zazdrosny o Philipa ;) chce go widzieć radosnego, ale myśl że inny chłopak go uszczęśliwia zamartwia... a nie można by było zerwać tych zaręczyn, a jednak Alex dawał by wsparcie Philipowi, mam nadzieję że matka naprawdę chce pomóc synowi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń