Bóg sobie chyba ze mnie zakpił, pozwalając mi się wybudzić, i to z
utratą pamięci. Nie wiem czy chce mnie
ukarać za moje zachowanie sprzed wypadku, skoro mnie nie wziął do swoich niebios. Musiałem być, kurewsko, złym człowiekiem. Może nawet bardzo skoro razem z diabłem, skazali mnie na taki żywot. Jasne, fajnie nie wąchać kwiatków od spodu, bo tu na ziemie nie jest najgorzej. Ale
mogli mi zostawić, chociaż rąbek mojego życia, nie?
Otworzenie oczu, po wybudzeniu ze snu, nie sprawiało mi już problemów. Trudności miałem z poruszaniem się, Wiele wysiłku
kosztowało mnie, aby utrzymać otwarte
oczy dłużej niż piętnaście minut, a co dopiero obrócić się na drugi bok czy usiąść.
Czułem się jak jakiś, jebany, inwalida, którym w sumie byłem. Przy wszystkim pomagały mi pielęgniarki.
Najbardziej z nich wszystkich lubiłem panią Black. Jednak nawet przy niej nie umiałem trzymać języka za zębami.
- Nie będę tego jadł!- odepchnąłem, z wielkim wysiłkiem,
talerz z owsianką.
Wyglądała jakby ktoś ją przeżuł, i
wypluł do talerza.
Doktor Sloan odłączył mnie wczoraj od kroplówki, i chcąc nie chcąc, małymi kroczkami, podawali mi
normalne jedzenie.
- Musisz coś jeść – powiedziała ostrzej, podsuwając, znów, mi pod nos talerz.
- Sama to sobie wpieprzaj!- śniadanie z jej rąk, zleciało na podłogę.
- Słuchaj, chłopcze!- wycelowała we mnie
palcem, wstając z łóżka – Twoja mama może być najlepszym chirurgiem na świecie, lecz nie daje ci to prawa do traktowania tak
ludzi!
- A ty nie masz prawa tak do mnie mówić!- krzyknąłem
wkurwiony.
Ona mnie poucza?
- Wykonuje tylko polecenia twojego lekarza –
odpowiedziała posłusznie, zbierając z podłogi
rozbity talerz.
Tak, błagaj o wybaczenie.
- To życz mu smacznego!- i, niczym
obrażone dziecko, schowałem głowę pod kołdrę.
- Zaraz przyniosę coś innego –
poinformował mnie, wychodząc z sali.
A, idź sobie. Najlepiej w pizdu!
Ja tu mam większe
dylematy, a ta się przejmuje moimi posiłkami.
Straciłem wcześniejsze życie, pamięć, a ta o jedzeniu mi marudzi.
Do pomieszczenia wparował
lekarz. Drzwi otworzył tak zamaszyście, że uderzyły o ścianę.
- Pani Black przybiegła
do mnie z płaczem!- warknął, ściągając ze mnie kołdrę – Musisz jeść, jeśli chcesz szybko nabrać sił!
- Próbowałeś tego, co nazywacie jedzeniem?- nie siłowałem się z nim, bo nie miałem, po co.
Zresztą, nawet pielęgniarki miały więcej sił niż ja. I, gdyby pani Black chciała wcisnęłaby we
mnie tą paszę na chama. I, po za wypluciem
lub opluciem jej, nic innego bym nie zrobił. Więc nie miałem szans z
lekarzem, który wyglądał… Na silnego. Biały fartuch
opinał jego ciało, podkreślając silnie zbudowane ramiona.
- To jest owsianka – powiedział jakbym był
niedorozwojem.
- Chyba pasza dla świń – zadrwiłem, przymykając oczy.
Zmęczyła mnie walka z pielęgniarką, i rozmowa z lekarzem. Tak, sen to najlepsze rozwiązanie.
- Już jestem – dołączyła do nas pani Black z pełnym
talerzem żarcia dla zwierząt. Podała go lekarzowi, myśląc, że mnie urobił.
Pff, marzenia. Za nic w świecie
nie wezmę tego do ust. Wczoraj to może owszem zjadłem, ale
nie wiedziałem, że, kurestwo, jest tak ohydne.
Wole, aby żołądek przyssał mi się do kręgosłupa, niż dam to w siebie wcisnąć.
- Yuki…- powiedział niemal
prosząco, siadając na łóżku – nie każ mi robić tego na
siłę.
- W porządku – zgodziłem się. Ale, nie. Ja miałem plan!
Pozwoliłem pani Black, aby pomogła
mi usiąść. Podniosła oparcie łóżka – Ty pierwszy – kiwnąłem na talerz.
- Pierwszy?- zapytał lekko
zdziwiony, patrząc na owsiankę – Chcesz, abym to…
Zjadł?
I, powiedźcie, że nie jestem genialny?
- Skoro tak tą owsiankę zachwalasz…-
urwałem sugestywnie, patrząc
jak lekarz, krzywiąc się nabiera na łyżkę jedzenie. Posłał mi proszące spojrzenie, abym nie kazał mu tego robić. Uśmiechnąłem się kpiąco w odpowiedzi. Gdy łyżka zniknęła w jego ustach, oblizałem
swoje, chcąc być nią teraz. Z drugiej strony, miałem ochotę
zwymiotować, gdy lekarz szybko przełknął.
Oh, zajebiście dobra
ta jego owsianka!
- Teraz ty – nabrał na łyżkę
owsianki. Ciut więcej niż sobie. Kierował się nią w stronę moich ust, które
zacisnąłem w wąską linie –
Yuki…- powiedział poważnie.
Patrzyłem na łyżkę,
jakbym miał moc, która
sprawi, że zniknie. Choć bardziej
do mnie przemówiło to, że jeszcze chwilę temu
obejmowały ją pełne i malinowe wargi lekarza.
Czy to nie prawie jak pocałunek?
O czym ja w ogóle, kurwa, myślę?
Z mocno zamkniętymi
powiekami, zebrałem zawartość z łyżki do ust. Nim lekarz zabrał rękę,
przełknąłem wszystko. Dopiero po chwili
otworzyłem oczy. Sloan, wyciągał ją już ze swoich.
- Oszukujesz!- jednak, nie tylko ja świecę inteligencją w tym pokoju.
- Ja?- uśmiechnął się niewinnie, podsuwając mi łyżkę pod nos.
- Nie, ja!- odwróciłem głowę. Nie ze mną te numery. Tylko tak jakiś zrobiło mi się przykro, na myśl, że mnie okłamuje
prosto w oczy. Czy miał mnie za głupka?- Nie jestem już głodny – powiedziałem smutnym głosem.
Olewając zdanie pustego żołądka.
- Dobra – westchnął pokonany
– Zjemy podwójną porcję, ok?- zaproponował.
Aż tak mu zależy, bym zjadł to… Coś?
- Ale dodaj trochę cukru – eh, może niewiele to
pomoże, ale nie będzie smakować jak karton?
- W porządku – przystał na mój genialny pomysł – Pani
Black?- zwrócił się do kobiety, która pokiwała głową i wyszła z sali.
Wróciła z drugim talerzem, cukrem, i… Łyżką. Gdy
lekarz słodził tą, nieszczęsną, owsiankę, ja zabrałem tą, której ubyło z
talerza. Sloan spojrzał na mnie karcąco, domyślając się, jaki był tego powód. Zrobiłem
naburmuszoną minę, gdy chciał mi ja zabrać. Wygrałem! Mie wiedziałem,
że samą mimiką twarzy można, aż tyle przekazać. Cóż, będę musiał jeszcze nad tym popracować.
Cukier nie pomógł. Jedliśmy tak szybko, jakby był
prowadzony konkurs. Nie przełykając jednego, wpychaliśmy do ust następną
porcję. Wrr… Nigdy więcej owsianki! Tak, też zjedliśmy ją w niecałe trzy
minuty.
- Ohyda!- wygłosiłem na głos swoją opinie na temat
jedzenia. Oddałem talerz pani Black.
- Nie przesadzaj – rzucił rozbawiony, widząc moją
skrzywioną mordziagę. Pochylił się, i pogłaskał mnie po głowie jak psa za
dobrze wykonaną komendę – Ale masz racje. Smakuje jeszcze gorzej niż wygląda –
zaśmiał się, wstając z łóżka – Powiem, aby dodali do niej owoców. I czekolady –
dodał po chwili.
- Wspaniały pomysł – pochwaliłem go z nutką sarkazmu w
głosie.
Doktor opuścił oparcie łóżka, na co posłałem
mu zadowolony uśmiech.
- Śpij – polecił, okrywając mnie kołdrą.
- Ehe – mruknąłem,
zamykając oczy.
Czy to normalne, że… Nie przejmuję się utratą pamięci?
Pewnie wielu ludzi panikowałoby na moim miejscu, a ja?
Ja nawet nie próbuje sobie przypomnieć wcześniejszego
życia. Nie chcę wiedzieć, dlaczego wsiadłem za
kierownice pod wpływem alkoholu. Nie chce wiedzieć, jaki był powód tak srogiej
kary.
Wolę żyć w błogiej nieświadomości, niż znać swoją
przeszłość.
- Natychmiast mnie tam wpuśćcie - usłyszałem krzyki kobiety, zza drzwi.
Wystraszony spojrzałem w tamtą stronę. Zobaczyłem jak porusza się klamka, i
w otwartych drzwiach staje kobieta. Elegancko ubrana kobieta, a za nią mężczyzna. Szybkim krokiem weszli
do sali.
- Yukimura…- zapłakała, przytulając mnie do
swojej piersi.
- Kim… Kim pani jest?- spytałem, odpychając kobietę od siebie.
Spłoszonym wzrokiem spojrzałem na mojego lekarza,
który wbiegł do pokoju. Podszedł do mnie, od strony urządzeń . Spojrzał na nie,
marszcząc brwi, jak to robił odczytując je.
- Mówiłem pani, że chłopak stracił pamięć –
przypomniał jej, kładąc mi dłoń na barku. Westchnąłem
cicho, czując ulgę. Jest on jedyną osobą, której ufałem, i chciałem, aby mnie
nie zostawiał. Zwłaszcza teraz – Miała pani czekać, aż wyrażę zgodę na
odwiedziny – rzekł ostrym głosem.
- Czekałam wystarczająco długo – powiedziała zimnym
głosem, siadając na krzesełku, które zazwyczaj zajmował lekarz.
Przesunąłem, a
raczej próbowałem, w stronę doktora. Odwróciłem głowę w
jego kierunku, by poczuć jego zapach, który działał na mnie kojąco. Ten chyba
domyślając się, o co mi chodzi, stanął stykając uda z łóżkiem.
- Całe dwa dni. To naprawdę długo! – odparł ironicznie
– Proszę mi wierzyć, że to mało czasu dla osoby, która straciła pamięć. Nie ma
pani prawa myśleć tylko o sobie. Proszę postawić
się na miejscu chłopaka!- wysyczał – Wpada tu pani jak do
siebie, lekceważąc moje zalecenia! Rozumiem jakbym wydał ich multum!- podniósł drugą dłoń, wystawiając jeden palec – Prosiłem o
jedno! O czas! Czas nie dla mnie! Nie dla pani, ani rodziny! Dla chłopaka! By
zapoznał się z nowym otoczeniem. Przyzwyczaił się do tego, co się wokół niego
dzieje. A najważniejsze. By pogodził się z utratą pamięci! Czy to dla pani za
dużo?- skończył czystym sarkazmem.
- Ja… Ja…- zaczęła się jąkać, patrząc na mnie, przepraszającym wzrokiem?
- Oczywiście, że pani, pani Kassumi!- przerwał jej
kpiąc z niej – A pan, panie Seiichi?- zwrócił się do mężczyzny, który od wejścia do mojego tymczasowego pokoju, milczał. I to chyba
bardziej, wkurwiło, lekarza, niż nie dostosowanie się do jego zaleceń przez
kobietę. – Również lekceważy pan prawo, co polecenia lekarza swojego syna?
Kurwa! Polubiłem Sloana jeszcze bardziej! Jebany ma
bardziej cięty język ode mnie!
- Proszę opuścić salę, i czekać na telefon – dodał, po
chwili całą swoją uwagę zwrócił na moją osobę – Oddychaj, Yuki –
zmienił ton głosu z ostrego na czuły.
Byłem tak wystraszony jak w dzień, gdy usłyszałem kłótnie lekarza z kobietą – Wdech, wydech – mówił,
wykonując ze mną polecenie. Nie zawołał pani Black, aby przyniosła lek uspokajający. Widocznie wierzył, że sobie
poradzi. I, poradził. Po kilku minutach, moje serce biło prawidłowym rytmem, a
oddech stał się równomierny – Będą
czekać tak długo, aż będziesz gotowy – zapewnił mnie,
że nie spotka mnie już niespodziewana wizyta.
W tej chwili wierzyłem mu całym swoim sercem.
OooO
~ Eleila ~Tak szczerze, to nie mam pojęcia, kto z kim będzie, he
he. Wcześniej, owszem. Yuki był z
lekarzem. Jednak nie trwało to długo, bo utracona pamięć
wróciła. Ogółem, pisząc wcześniej to opowiadanie, to miałam w planach, aby skończyło się związkiem właśnie z lekarzem, ale wyszło
inaczej. Tak, też ciężko opowiedzieć na pytanie. I, zresztą,
nie odpowiedziałabym na nie, nawet jakbym miała z góry wszystko
zaplanowane. Bo nie miało by sensu dalej czytać, prawda?
Pozdrowionka :)
Właściwie to opcja z lekarzem jest całkiem ciekawa, choć jakby z nim był to oczywiście szkoda byłoby Sama. Poza tym mi nie przeszkadzają spoilery, bo CAŁEJ historii nie sposób w nich przekazać :)
OdpowiedzUsuń~Eleila
Witam,
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie z kim będzie ostatecznie, może z lekarzem choć szkoda mi sama, noi i co z Tachim? Co u niego teraz się zieje, jak ten zniknął?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, zastanawia mnie z kim to będzie ostatecznie, a może z lekarzem? choć tutaj będzie mi szkoda Sama, i co z Tachim?
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga