czwartek, 16 października 2014

Czasami walka nie wystarcza...

Tak, więc ruszamy z nowym opowiadaniem:)

Tym razem będzie inaczej.
Skoro czytacie to komentujcie. 
Wasz brak komentarzy nie pomaga mojej wenie, wręcz przeciwnie:(

Miłego czytania:*






Prolog


 Pogoda na dworze jest dokładnie taka w jakim jestem nastroju. Padało, wiał zimny wiatr, a drzewa walczyły ze sobą. Słońce  schowane za czarnymi chmurami, próbując się przebić.
Tak samo ja się czułem. Płakałem wewnętrznie, tak bardzo, że nie wiedziałem, co się dzieje wokół mnie. Cała radość życia, przyćmiona była mrokiem. Byłem przyparty do muru. Czułem się jakby ktoś sterował moim życiem.
I dokładnie tak było.
Stoję w jakimś starym, opuszczonym magazynie z bronią w ręku, wycelowaną w człowieka.
Znam go od dziecka. Zawsze był przy swoim „panu”. Spełniał, każdą jego zachciankę. Każdy rozkaz. Brudny czy mniej brudny. Ale zawsze wypełniał swoje zadania. Dlatego nie wiedziałem, co się stało, że klęczy przed nami. Z opuszczoną głową. Twarz miał tak zakrwawioną, że nie jestem w stanie zobaczyć, co czuje . Oczy ma podbite i opuchnięte. Z rozciętych warg słychać było jęki , gdy próbował coś powiedzieć. Choć garnitur miał czarny, to kropelki posoki zdobiły jego marynarkę. Biała koszula była w tym momencie czerwona. A na brudnej ziemi  kałuża jego krwi.
Otoczyło nas koło dwudziestu mężczyzn. Ubrani tak samo jak ten klęczący.
Wiedziałem do czego byłem szkolony. Wiedziałem, co będę robił.
Ale nie wiedziałem, że w wieku ledwie szesnastu lat miałem mieć na rękach krew człowieka, którego… Którego bałem się jako dziecko i… Do teraz..
Teraz nie był tym strasznym mężczyzną z zimnym wzrokiem i chłodnym głosem. Teraz nawet nie przypomniał człowieka.
W moich oczach był tylko workiem kości i mięsa.
Wiele razy sobie wyobrażałem tą chwile. Jak stoję przed nim i posyłam mu kulę. Wysyłam go do diabła. Chciałem być jego katem i śmiercią. Widzieć w jego oczach strach. Chciałem czuć się jak sam, Bóg, który daje i zabiera życie.
Ale…
Ale się tak nie czułem.
Nie chciałem go zabijać.
Nie chciałem być katem i śmiercią.
Nie chciałem być, Bogiem.
- Strzelaj, powiedziałem – padło z ust szefa – Jeśli nie odbierzesz mu życia ja to zrobię – powiedział lodowato. Spojrzałem na mężczyznę, który uśmiechał się do mnie. Ale nie tak jak zawsze ciepło. W tym uśmiechu było tyle kpiny i jego wzrok był tak mi obcy, że nie byłem pewny czy znam tego mężczyznę – A uwierz nie chcesz, abym ja to zrobił – ostrzegł. Niektóre osoby w pomieszczeniu sapnęli lub wzdrygali się – Będzie cierpiał dopóki nie umrze. Będę go tak długo torturował, że będzie prosił samego szatana, aby się nad nim zlitował i zabrał go z jednego piekła do drugiego – podszedł do mnie i złapał moją szczękę w swoją zakrwawioną dłoń. Próbowałem się wyrwać. Ale im bardziej próbowałem, tym mocniej zaciskał palce.
- Puść- syknąłem, uwalniając się z uścisku – Nie jestem twoim pieskiem – rozmasowałem bolące miejsce.
- Nie będę się powtarzał – wyrwał mi z ręki pistolet. Odbezpieczył i wcisnął mi ją z powrotem – Albo ty zajmiesz jego miejsce – zagroził.
Nie żebym się bał, bo wiedziałem, że nigdy bym nie znalazł się po drugiej stronie.
Żaden tu z obecnych nie pociągnąłby za spust, nawet tak jak mi groził śmiercią. Każdy jeden oddałby za mnie życie. Sam „ szef” nie byłby w stanie wpakować we mnie małą metalową kulkę, która w brew pozorom odbiera życie.
Wyrwałem dłoń z bronią z jego ręki. Posłałem mu martwe spojrzenie. Bo taki właśnie miałem być.
Każąc odebrać mi życie klęczącemu, odbierał mi moje własne.
Podszedłem do mężczyzny, zatrzymując się krok przed nim. Przystawiłem mu lufę do głowy.
- Do… Zobaczenia… W… Piekle – wyjąk skazany.
- Już w nim jestem – powiedziałem wyprany z emocji i nacisnąłem spust.

Wszystko trwało kilka sekund. Kula przebiła się na wylot. Krew z kawałkami mózgu trysnęła we wszystkie kierunki. Kilka kropli czerwonej i ciepłej cieczy kapnęło mi na twarz. Ciało padło przed siebie. Twarzą do ziemi.  Stałem nad martwym ciałem w kałuży krwi. Która powiększała się z sekundy na sekundę. 

3 komentarze:

  1. Jestem w szoku :O Ciekawa jestem kogo zabił i z jakich powodów ! Zapowiada się ciekawie. :)

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  2. A myślałama, że to będzie słodkie opowiadanie o miłości T_T

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    och już to opowiadanie mi się podoba, jeśli będzie tak jak myślę, ciekawe kogo zabił...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Agnieszka

    OdpowiedzUsuń