Tak, więc ruszamy z nowym opowiadaniem:)
Tym razem będzie inaczej.
Skoro czytacie to komentujcie.
Wasz brak komentarzy nie pomaga mojej wenie, wręcz przeciwnie:(
Miłego czytania:*
Prolog
Pogoda na
dworze jest dokładnie taka w jakim jestem nastroju. Padało, wiał zimny wiatr, a
drzewa walczyły ze sobą. Słońce schowane
za czarnymi chmurami, próbując się przebić.
Tak samo ja się czułem. Płakałem wewnętrznie, tak
bardzo, że nie wiedziałem, co się dzieje wokół mnie. Cała radość
życia, przyćmiona była mrokiem. Byłem przyparty do muru. Czułem się jakby ktoś
sterował moim życiem.
I dokładnie tak było.
Stoję w jakimś starym, opuszczonym
magazynie z bronią w ręku, wycelowaną w człowieka.
Znam go od dziecka. Zawsze był przy swoim „panu”. Spełniał, każdą
jego zachciankę. Każdy rozkaz. Brudny czy mniej brudny. Ale zawsze wypełniał
swoje zadania. Dlatego nie wiedziałem, co się stało, że klęczy przed nami. Z
opuszczoną głową. Twarz miał tak zakrwawioną, że nie jestem w stanie zobaczyć, co czuje . Oczy ma podbite i opuchnięte. Z rozciętych warg
słychać było jęki , gdy próbował coś powiedzieć. Choć garnitur miał czarny, to
kropelki posoki zdobiły jego marynarkę. Biała koszula była w tym momencie czerwona.
A na brudnej ziemi kałuża jego krwi.
Otoczyło nas koło dwudziestu mężczyzn. Ubrani tak samo jak ten klęczący.
Wiedziałem do czego byłem szkolony. Wiedziałem, co będę robił.
Ale nie wiedziałem, że w wieku ledwie szesnastu lat miałem mieć na
rękach krew człowieka, którego… Którego bałem się jako dziecko
i… Do teraz..
Teraz nie był tym strasznym mężczyzną z zimnym wzrokiem i chłodnym
głosem. Teraz nawet nie przypomniał człowieka.
W moich oczach był tylko workiem kości i mięsa.
Wiele razy sobie wyobrażałem tą chwile. Jak stoję przed nim i
posyłam mu kulę. Wysyłam go do diabła. Chciałem być jego katem i śmiercią.
Widzieć w jego oczach strach. Chciałem czuć się jak sam, Bóg, który daje i
zabiera życie.
Ale…
Ale się tak nie czułem.
Nie chciałem go zabijać.
Nie chciałem być katem i śmiercią.
Nie chciałem być, Bogiem.
- Strzelaj, powiedziałem – padło z ust szefa – Jeśli nie odbierzesz
mu życia ja to zrobię – powiedział lodowato. Spojrzałem na mężczyznę, który uśmiechał się do mnie. Ale nie tak jak
zawsze ciepło. W tym uśmiechu było tyle kpiny i jego wzrok był tak mi obcy, że
nie byłem pewny czy znam tego mężczyznę – A uwierz nie chcesz, abym ja to zrobił –
ostrzegł. Niektóre osoby w pomieszczeniu sapnęli lub wzdrygali się – Będzie cierpiał
dopóki nie umrze. Będę go tak długo torturował, że będzie prosił samego
szatana, aby się nad nim zlitował i zabrał go z jednego piekła do
drugiego – podszedł do mnie i złapał moją szczękę w swoją
zakrwawioną dłoń. Próbowałem się wyrwać. Ale im bardziej
próbowałem, tym mocniej zaciskał palce.
- Puść- syknąłem, uwalniając się z uścisku – Nie jestem twoim
pieskiem – rozmasowałem bolące miejsce.
- Nie będę się powtarzał – wyrwał mi z ręki
pistolet. Odbezpieczył i wcisnął mi ją z powrotem – Albo ty zajmiesz jego
miejsce – zagroził.
Nie żebym się bał, bo wiedziałem, że nigdy
bym nie znalazł się po drugiej stronie.
Żaden tu z obecnych nie pociągnąłby za spust, nawet tak jak mi groził śmiercią. Każdy jeden oddałby za mnie życie. Sam „ szef” nie byłby w stanie wpakować we mnie małą metalową kulkę, która w brew
pozorom odbiera życie.
Wyrwałem dłoń z bronią z jego ręki. Posłałem mu
martwe spojrzenie. Bo taki właśnie miałem być.
Każąc odebrać mi życie klęczącemu, odbierał mi moje własne.
Podszedłem do mężczyzny,
zatrzymując się krok przed nim. Przystawiłem mu lufę do głowy.
- Do… Zobaczenia… W… Piekle – wyjąkał skazany.
- Już w nim jestem
– powiedziałem wyprany z emocji i nacisnąłem spust.
Wszystko trwało kilka sekund. Kula przebiła się na wylot.
Krew z kawałkami mózgu trysnęła we wszystkie kierunki. Kilka kropli czerwonej i ciepłej cieczy
kapnęło mi na twarz. Ciało padło przed siebie. Twarzą do ziemi. Stałem nad martwym ciałem w kałuży krwi.
Która powiększała się z sekundy na sekundę.
Jestem w szoku :O Ciekawa jestem kogo zabił i z jakich powodów ! Zapowiada się ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńBarbara
A myślałama, że to będzie słodkie opowiadanie o miłości T_T
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch już to opowiadanie mi się podoba, jeśli będzie tak jak myślę, ciekawe kogo zabił...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Agnieszka